Droga Krzyżowa w intencji męczenników za wiarę przeszła ulicami Warszawy.
- Czego szukamy w Kościele: samozadowolenia, spełnienia się. Czy naprawdę kochamy Chrystusa, jak Maryja, która stała pod krzyżem i wspierała swojego Syna? Często wstydzimy się przyznać do Chrystusa. A to nie wymaga spektakularnej wiedzy teologicznej, ale przeżegnania się przed posiłkiem w restauracji, czy pozdrowienia kapłana na ulicy - mówił ks. Jacek Janiszewski podczas Mszy św. odprawionej w rycie trydenckim w kościele przy ul. Karolkowej.
Po Mszy św. do sanktuarium bł. ks. Jerzego Popiełuszki wyruszyło ok. 300 wiernych w Drodze Krzyżowej, ofiarowanej za prześladowanych chrześcijan i męczenników.
- Są miejsca, nie tylko poza Europą, gdzie wciąż nie można wyznawać swojej wiary. Gdzie za przyznanie się do Chrystusa grozi śmierć - mówił ks. Krzysztof Stępkowski, który poprowadził nabożeństwo szlakiem miejsc pamięci o ofiarach m.in. II wojny światowej. Mówił męczeństwie Ormian, a także prześladowaniach w Syrii czy deprecjonowaniu rodzin i atakach na życie poczęte. - Ufamy, że nastania moment, gdy Pan oczyści to, co ludzkie, ułomne i podłe. Da ulgę tym, którzy niosą krzyż męczeństwa, a oprawcom nawrócenie - mówił redemptorysta.