Fotograf National Geographic uwiecznia zwierzęta, które być może wkrótce będzie można zobaczyć już tylko na zdjęciach.
Kilka lat temu zdechł Samotny George - ostatni przedstawiciel jednego z podgatunków żółwi słoniowych. Do wymarłych gatunków zaliczono też niedawno delfina amazońskiego i czarnego nosorożca z Kamerunu. Już tylko w zoo możemy zobaczyć konie przewalskiego czy kruka hawajskiego.
Jak podaje Fundacja WWF, działająca na rzecz powstrzymania degradacji środowiska naturalnego, w ostatnich 50 latach liczba żyjących dziko zwierząt zmniejszyła się o 58 proc., a 61 tys. gatunków jest zagrożonych wyginięciem. Zagrożone są ikony afrykańskiej fauny: słoń, żyrafa, nosorożec.
Liczba gepardów spadła ze 100 tys. na początku XX w. do 7100 żyjących obecnie. Nie lepiej jest w Polsce. Na skutek wycinki lasów drastycznie zmniejszyła się liczba niedźwiedzi (obecnie żyje ich 110), rysi (200 osobników) i wilków (1400).
Odchodzące na naszych oczach gatunki zwierząt, od 10 lat dokumentuje fotograf National Geographic Joel Sartore. Odwiedził z aparatem 40 krajów i sfotografował przedstawicieli ponad 7 tysięcy gatunków zwierząt.
Docelowo, w niecodziennym fotograficznym archiwum projektu Photo Ark, ma znaleźć się 12 tys. zdjęć przedstawicieli ptaków, ryb, ssaków, gadów, płazów i bezkręgowców.
Celem projektu jest nie tylko stworzenie archiwalnych materiałów z myślą o przyszłych pokoleniach - w ramach prowadzonych działań stworzono rozbudowany program ochrony gatunkowej, który jest realizowany z pomocą osób i organizacji z całego świata.
Część prac fotografa można oglądać na wystawie na PGE Narodowym w Warszawie. Ekspozycja jest dostępna dla zwiedzających do 9 listopada oraz od 11 listopada do 16 listopada w godzinach 10-20 na terenie PGE Narodowego (wejście przy recepcji głównej od Alei Zielenieckiej).
Wstęp na wystawę jest bezpłatny.
Photo Ark - największa wystawa zagrożonych gatunków zwierząt.
National Geographic