Sztuka "Mefisto” wystawiona w Teatrze Powszechnym to próba jakiej jesteśmy poddawani w sytuacjach wyjątkowych, ale też w codziennej rzeczywistości.
Na ile zdolni jesteśmy przeciwstawić się niemoralnym pokusom, za którymi idą profity, a na ile jesteśmy zdolni odróżnić dobro od zła i zachować własny kodeks wartości. Skąd tytuł Mefisto? To imię bohatera, który wchodził w alianse z każdą władzą, jeśli mógł czerpać z niej profity, a który zasłaniał się pustym sloganem: jestem aktorem, gram swoją rolę. Wracam do domu i nie ulegam pokusom. Niestety rzeczywistość wyglądała inaczej.
Gdy Hitler doszedł do władzy zaczęła się gra o wysoką stawkę. Niestety, podobnych postaw spotykamy w naszym życiu więcej. Film Istvana Szabo oparty o powieść Klausa Manna punktuje nasze słabości w jeszcze większym stopniu. Premiera „Mefista” wystawiona w Teatrze Powszechnym w 1983 roku odnosiła się do stanu wojennego i postaw Polaków wobec działań Wojciecha Jaruzelskiego. Dziś sprawy są znacznie bardziej skomplikowane, a i postawy naszego społeczeństwa pokazują drastyczne podziały. I niewielu z nas zasłania się ucieczką w świat swoich zawodowych spraw. Każda publiczna debata, w której uczestniczymy pokazuje, jak bardzo się różnimy. Jak łatwo, w każdej chwili jesteśmy gotowi zasłonić się banalnym sloganem: nie interesujemy się polityką, jesteśmy artystami.
Każdy z nas na każde zawołanie może stać się Hofgenem. Czyli kim? Kimś kto schroni się pod nic nie znaczącym sloganem: Jedyną formą wolności jest dla mnie teatr. Gram swoje role i wracam do domu. Zasłona dymna? Oczywiście. Tą zasłoną może być każdy pretekst. Ale kto tak naprawdę jest Wallenrodem, a kto chce zachować zwykłą przyzwoitość. I co to dziś znaczy być przyzwoitym? Reżyserka spektaklu Agnieszka Błońska wystawiająca swoje sztuki w Polsce i w Wielkiej Brytanii zajmuje się tematem tożsamości. Ale jak dziś odnaleźć tożsamość? Jednostki? Grupy? Społeczeństwa? Świat stał się tak skomplikowany, że możemy zawierzyć jedynie intuicji. Czy jednak i ona nas nie zawiedzie?