- Trochę chłodno w nocy. Ale nie takie niewygody rodzice dzieci niepełnosprawnych znosili - mówią Katarzyna i Karol Milewiczowie, którzy razem z córkami cierpiącymi na trisomię 22-chromosową spędzają kolejną noc w Sejmie.
Przyjechali z Olsztyna z 17-letnią Magdą i 18-letnią Wiktorią. Obie dziewczyny cierpią na rzadkie schorzenie. Trisomii 22 nie da się wyleczyć, a więc terapia opiera się głównie na łagodzeniu objawów. Dzięki temu możliwe jest poprawienie jakości życia chorego. Dziecko powinno pozostawać pod opieką wielu specjalistów, m.in. ortopedy i genetyka. Niektóre z wad można skorygować operacyjnie. Nie jest im łatwo. To dlatego od trzech dni protestują w Sejmie. Śpią na podłodze.
- Trochę zimno w nocy. Nie wiem, czy klimatyzację zostawiają specjalnie włączoną, ale tym nas nie wykurzą. Damy radę. Nie takie rzeczy przechodzimy - mówią Katarzyna i Karol Milewiczowie. Wierzą, że ich protest coś da. Pokazują kartkę, na której podpis złożył Wojciech Kolarski, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, po tym, jak w południe protestujących odwiedził Andrzej Duda. Na pierwszej dwa najważniejsze postulaty: wprowadzenie dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia, w kwocie 500 zł miesięcznie bez kryterium dochodowego i niewliczanego do dochodu osoby niepełnosprawnej. Drugi to zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy.
Strażnicy sejmowi robią wyrzuty, że przechodzą obok gabinetu marszałka Sejmu. - Ale jak mamy przejść inaczej? - pytają. - Przecież nie przeskoczymy tych kamer, a z łazienki korzystać musimy - mówią.
Joanna Scheuring-Wielgus, która zaprosiła rodziców dzieci niepełnosprawnych do Sejmu, przynosi torbę z jedzeniem, przekazanym przez emeryta. Przyszedł przed budynek parlamentu, poruszony ich losem.
Na posadzce kilka rozłożonych koców, na których śpią. Przy parapecie butelki z wodą. Mija trzecia doba protestu. Ale mimo wizyty prezydenta, a potem także premiera Mateusza Morawieckiego i Elżbiety Rafalskiej nie zamierzają kończyć protestu. 20-letnia Kinga cierpiąca na małogłowie przytula się do mamy Alicji Jochymek. Przyjechały z Rybna k. Krakowa. Nie wyjadą, dopóki posłowie nie zajmą się ich postulatami. Na jednym z filarów rodzice powiesili kartkę: "Sejm - Centrum Dialogu".