Myrna Nazzour, mistyczka z Syrii, przytaczając orędzie Matki Bożej prosiła, w każdym domu powstało miejsce rodzinnej modlitwy. Spotkanie w wiernymi miało miejsce w bazylice Świętego Krzyża.
Ma ciepłe spojrzenie i miły głos. Jest mężatką, mamą i babcią. Jej dom od 30 lat otwarty jest na pielgrzymów i księży różnych odłamów chrześcijaństwa. Mówi o sobie "listonoszka”, gdyż stara się przekazać ludziom to, co otrzymuje od Boga. Myrna Nazzour, mistyczka i stygmatyczka z Syrii po raz piąty odwiedziła Polskę. Z wiernymi spotkała się 29 maja w bazylice Świętego Krzyża.
Zobacz GALERIĘ ZDJĘĆ >>
Spotkanie rozpoczęło się Mszą św. pod przewodnictwem o. Zygmunta Kwiatkowskiego, jezuity, który 30 lat pracował jako misjonarz w Syrii. Duchowny zapewnił, że ewangelizacyjna działalność Myrny odbywa się za wiedzą i zgodą władz kościelnych.
Po liturgii z elementami obrządku wschodniego Myrna podzieliła się swoim doświadczeniem duchowym. Mistyczka zwróciła uwagę, że największym cudem, o którym często zapominamy jest przeistoczenie chleba i wina podczas Eucharystii w cało i krew Jezusa Chrystusa.
- To jest znak obecności Bożej, który umacnia naszą wiarę. Bóg tym spotkaniem odnawia naszą wiarę, pozwala wrócić na łono Kościoła, gdyż nasza relacja ze Stwórcą często jest uśpiona i skostniała - powiedziała.
Następnie opowiedziała o wydarzeniach, które całkowicie zmienił jej dotychczasowe życie. Ich początkiem było pojawienie się podczas modlitwy oliwy na dłoniach i twarzy, oliwa pojawiła się także na plastikowym obrazku z wizerunkiem Matki Bożej Kazańskiej. Myrna miała wówczas 18 lat i była mężatką. Doświadczyła także wizyt Matki Bożej, ekstaz i ran Chrystusa na swoich ciele - stygmatów.
Boże znaki doprowadziły ją do odkrycia misji, jaką ma wobec Kościoła: przypominanie o roli modlitwy, przebaczenia, miłości, nawoływanie do jedności rodziny i jedności Kościoła.
Przesłanie, z jakim podróżuje po świecie jest nawoływanie do jedności Kościoła, która - zdaniem mistyczki - ma swoje źródło w jedności rodziny. - Wasz dom to podstawowa szkoła życia. Żeby był on pełen miłości i zgody potrzebuje modlitwy. Maryja prosi, by w każdym domu było miejsce modlitwy. Żeby rodziny się nie zlaicyzowały, ważne są znaki sakralne w naszych domach - wyjaśniła.
- Bez modlitwy oddalamy się od Boga, dla jedności rodziny najważniejsza jest modlitwa - dodała.
Zwrócił uwagę, że jedność nie jest możliwa bez doświadczenia Bożej miłości. - Trudno jest budować jedność, gdy nie wierzymy w to, że Bóg nas kocha - powiedziała.
Nawiązując do pogrążonej w wojnie Syrii, mistyczka wyraziła ufność, że zło, które dotknęło jej ziemię, Bóg zamieni na światło zbawienia. - Uważam, że Syria jest krajem wybranym. Jezus złożył obietnice, że na Wschodzie pojawi się światło Ewangelii, które będzie odnawiało ten świat. Światło wiary, którego doświadczył św. Paweł rozbłysło właśnie tam - zauważył Myrna.
Mistyczka zwróciła uwagę, że Kościół w dalszym ciągu jest podzielony. - W Polsce nie odczuwa się tego, ale na Wschodzie tak. Szczególnie bolesne jest, że katolicy i prawosławni nie obchodzą wspólnie Wielkanocy - to było by świadectwem dla świata muzułmańskiego. Tak odczytałam moje stygmaty, które pojawiały się tylko wtedy, gdy kalendarz świąt Wielkanocnych u katolików i prawosławnych zbiegał się - wyjaśniła.
Zachęcała, by modlić się o jedność w Kościele, rozpadające się rodziny, młodzież, które ma trudności z nawiązaniem żywej relacji z Bogiem, powołania kapłańskie i zakonne.
To piąta wizyta stygmatyczki w Polsce i nie ostatnia. - Kiedy przyjeżdżam do Polski, czuję żywy Kościół - mówiła. Dodała, że jej misją w naszym kraju jest "umocnić to, co piękne”.
Czytaj także: Stygmatyczka Myrna Nazzour u grobu św. Andrzeja Boboli >>