500 pątników WAPM dopiero dziś rano wyruszyło na Jasnogórski Szczyt. Żółto-niebieska grupa pielgrzymuje na rowerach.
Ponieważ ks. Konrad na razie nie może jeździć rowerem, zbiera z drogi tych, którzy opadli z sił albo mają awarię sprzętu. Wkłada ich rower na pakę i zaprasza do… konsfesjobusa. Zakłada stułę i pozwala, by chętni w czasie drogi mogli nie tylko nieco odpocząć, ale także zregenerować siły duchowe. Spowiedź za kierownicą? Może to i niekonwencjonalne, ale pielgrzymi są zachwyceni.
- Bywa, że w tych warunkach penitenci łatwiej się otwierają na moc sakramentu pojednania. Na pielgrzymkę rowerową jadą czasem pasjonaci dwóch kółek, którzy odeszli od Pana Boga naprawdę daleko. I z tradycyjnym duszpasterstwem pewnie jeszcze długo nie mieliby do czynienia. Słowem: bardziej kochają rower niż Stwórcę. Ale nie znam nikogo, komu droga do Matki Bożej Częstochowskiej nie prostowałaby splątanych życiowych ścieżek – przekonuje kapłan.
Doświadczył tego, gdy zaproponował podczas jednej z pielgrzymek nocną spowiedź. Zaczął słuchać i rozgrzeszać o 22.30, po Apelu Jasnogórskim. Skończył o 5.30 rano. W tym roku wśród zapisanych już 200 osób znalazł się także inny kapłan. Może we dwóch dadzą radę wyspowiadać wszystkich chętnych.
- W ubiegłym roku wybrało się z nami 420 osób. W tym przewiduję, że to może być nawet 500 rowerów – mówi ks. Konrad, przypominając warszawskiego prekursora rowerowych pielgrzymek, Jacka Michalskiego, który przez wiele lat koordynował rosnącą grupę, rozpoczynając od 23 pątników.
W posłudze kapłańskiej ks. Konrada będzie wspomagał ks. Kamil Leszczyński, salwatorianin. Na rowerze, po raz drugi, jedzie również s. Dominika Sierota, zmartwychwstanka.
Pielgrzymowanie na kołach różni się od tradycyjnego. Jest znacznie więcej czasu na osobistą refleksję. Pątnicy dzielą się na 15-osobowe grupy. Dla bezpieczeństwa odstępy między nimi są spore, więc wspólna modlitwa możliwa jest jedynie na postojach. Wykorzystują więc każde wejście do kościoła i sanktuarium, by odmówić Różaniec, Koronkę, wysłuchać konferencji czy wspólnie zaśpiewać.
W pielgrzymce jadą zarówno osoby zaprawione, jak i cykliści okazjonalni. W tym roku zapisał się także niewidomy Marek Flis, który będzie jechał w tandemie z żoną Magdą, ale także rodzina z trójką dzieci i 82-letni Adolf Limek z Ursynowa. Pierwszego i drugiego dnia trzeba pokonać ok. 70 km. Trzeciego, gdy zaczynają się wzniesienia, ok. 50.