- Chociaż nie zbudujemy raju na ziemi, to naszym obowiązkiem pozostaje budować ludzkie relacje w oparciu o Ewangelię - mówił metropolita warszawski, życząc cierpliwości i miłości, także w skomplikowanej sytuacji społecznej i politycznej.
Kardynał Kazimierz Nycz połamał się opłatkiem z osobami współpracującymi z Centrum Opatrzności Bożej przy organizacji wydarzeń religijnych i kulturalnych, m.in. z przedstawicielami wojska, policji, straży pożarnej i SOP, władz samorządowych i państwowych, a także z wolontariuszami i darczyńcami Świątyni.
- Bez was to wszystko by się nie udało - mówił metropolita warszawski, wskazując, że przyszły rok będzie przełomowy dla budowanego w Wilanowie Wotum Narodu za odzyskaną wolność.
- Jest taki moment, na pół godziny przed lotniskiem, gdy pilot mówi, że przechodzi w tryb lądowania. Dla nas trybem wznoszenia były te 13-14 lat, a szczególnie ostatnie 10, gdy udało się wznieść ten budynek. To, że przechodzimy do fazy lądowania, nie znaczy, że będziemy teraz mieli mniej pracy. I nie powiem, kiedy to lądowanie, którym będzie konsekracja gotowego wnętrza, nastąpi. To, czy będzie to za 5, 10, czy 30 lat zależy od środków i pomysłów. Nie roszczę sobie też pretensji, bym to ja ukończył tę świątynię - mówił kardynał Kazimierz Nycz.
Jak powiedział, ogłoszony konkurs na wystrój budowanego sanktuarium zostanie rozstrzygnięty za pół roku.
- Maj będzie czasem podsumowania i rozliczenia z tego, co udało się zrobić, ale także otwarciem nowego etapu budowy, czyli pracy nad wystrojem i wykończeniem wnętrza. Nie wspominam jeszcze o budynkach natury charytatywnej czy edukacyjnej, które planujemy obok świątyni w przyszłości. Ale mogę powiedzieć, że jako pokolenie zrobiliśmy już ogromnie dużo. Możecie się poczuć dumni - dodał metropolita warszawski.
Składając życzenia, by spotkania przy stołach wigilijnych i żłóbkach w kościołach, były źródłem mocy i prawdziwej radości, której nikt nie potrafi zabrać, kard. Kazimierz Nycz zwrócił uwagę, że żyjemy już w czasach ostatecznych.
- Trzeba się chronić przed myśleniem, że może za parę tygodni, czy lat coś się wokół nas zmieni i nastąpi raj na ziemi. Nie, takiego raju nie będzie. Wprawdzie budujemy już tu Królestwo Boże, ale ostatecznie będzie ono dopiero w niebie. My żyjemy już w czasach ostatecznych, które rozpoczęły się wraz ze śmiercią, zmartwychwstaniem Jezusa i zesłaniem Ducha św. Mamy już wszystkie znaki, o których słyszymy w adwentowych czytaniach z Apokalipsy czy proroka Izajasza. Jasnym światłem jest dla nas Jezus i Wcielenie, które wciąż trwa. Jasnym promieniem jest każda Eucharystia i każde Boże Narodzenie. To betlejemskie światło ma nam oświetlić czasy ostateczne, w których żyjemy. I choć nie zbudujemy raju na ziemi, to naszym obowiązkiem jest budować relacje ludzkie w oparciu o Ewangelię - mówił metropolita warszawski.