Dzięki pomocy Instytutu Ordo Iuris i wczorajszej decyzji polskiego sądu Rosjanin z trzema córeczkami pozostanie w Polsce.
Dziewczynki rysują na kartce mamę i tatę. I mnóstwo serduszek. Jeszcze niedawno mogły tylko za nimi tęsknić. Odebrane ojcu przez Szwedów, trafiły do rodziny muzułmanów.
Rosyjska rodzina Lisovów z Chabarowska przeprowadziła się do Szwecji w 2012 r. Trzy lata później u mamy trzech dziewczynek zdiagnozowano schizofrenię i umieszczono w szpitalu. Szwedzkie służby socjalne uznały, że ich ojciec, Denis Lisov nie jest w stanie sam zajmować się 13-letnią Sofią, 7-letnią Serafimą i 5-letnią Alisą i odebrały mu dzieci, przekazując je w pieczę zastępczą rodzinie muzułmańskiej, 300 km od miejsca zamieszkania. Denis Lisov mógł je widywać jedynie raz w tygodniu, przez sześć godzin.
Ojciec zabrał córki i po podróży promem do Polski chciał wyjechać z nimi do Rosji. W Warszawie rodzinę zlokalizowały szwedzkie służby i próbowały - wbrew normom miedzynarodowym - odebrać dziewczynki. Ojciec bowiem nie jest pozbawiony praw rodzicielskich. Dwóch muzułmanów, którzy przylecieli na Okęcie w ślad za rodziną najpierw przedstawiło się jako "służby", potem nawet "tajne służby".
- Co ciekawe. mieli już wykupione bielty na rejs powrotny o godz. 17, także dla trzech dzidewczynek - mówi adwokat Babken Khanzadyan, prawnik zaalarmowany przez ojca Sofii, Serafimy i Alisy.
Dzięki współpracy funkcjonariuszy Straży Granicznej i policji, rodzina spędziła noc na komisariacie. Pomocy prawnej Rosjanom udzielili prawnicy Ordo Iuris i Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak. W sprawę zaangażowane są także Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Sprawiedliwości i konsul Rosji w Polsce.
- Było niełatwo, ale najważniejsze, że rodzina jest razem. Denis bardzo się cieszy. Wczoraj złożył do szefa Urzędu ds. Cudzoziemców wniosek o azyl. Oczekujemy na wezwanie celem złożenia wyjaśnień. Szwedzka strona sądowa twierdzi , że dziewczynki muszą wrócić do Szwecji. Dzięki współpracy udało się jednak zachować tę rodzinę w Polsce - podkreśla mec. Babken Khanzadyan.
4 kwietnia Sąd Rejonowy w Warszawie rozstrzygnął sprawę na korzyść rodziny Lisovów. Zgodnie z postanowieniem mężczyzna zostanie z córkami w Polsce.
- Bardzo się cieszę z takiego rozstrzygnięcia sądu. Miejmy nadzieję, że to pierwszy krok do udzielenia pełnej ochrony rodzinie w Polsce - mówi adwokat dr Bartosz Lewandowski, dyrektor Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris. - Być może prokuratura w Göteborgu prowadzi postępowanie karne wobec Denisa. Służby szwedzkie starają się ustalić miejsce jego pobytu. Oświadczyli, że będzie domagała się wydania dziewczynek. Ta pierwsza bitwa to wstępny etap walki o te dzieci. Dlatego miejsce ich pobytu jest objęte tajemnicą - dodaje.
Według mec. Lewandowskiego organy szwedzkie i norweskie od dłuższego czasu wysyłają na terytorium Polski swoich przedstawicieli, by egzekwować decyzje sądów szwedzkich. - Doszło do ujawnienia tego procederu. Dwóch obywateli, którzy na lotnisku próbowało wymusić na funkcjonariuszach straży granicznej i policji, by oddzielić dziewczynki od ojca nie posiadało żadnych umocowań prawnych. Ale byli przekonani, że do odebrania tych dzieci dojdzie i akcja skutecznie zakończy się przewiezieniem dziewczynek. Do 3.00 w nocy byliśmy obecni na komisariacie na negocjacjach, by Denis spędził noc razem z nimi. Polskie służby policja i straż graniczna wykazały się niebywałą delikatnością i wsparciem - podkreśla.
- Zaszła bardzo poważna zmiana w stosunku do systemu pieczy zastępczej - dodaje mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris, przywołując niedawną interwencję ministerstwa spraw zagranicznych wobec szykan, które spotkały polskiego konsula w Norwegii.