Leżąc krzyżem na posadzce kościoła, zawierzali swoje kapłaństwo. Właśnie spełniło się ich największe marzenie: dawać ludziom Boga. Jak odkryli swoje powołanie?
Na ten dzień czekali odkąd przekroczyli próg Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Warszawsko-Praskiej. 1 czerwca, z rąk biskupa Romualda Kamińskiego podczas Mszy św. w katedrze św. Michała Archanioła i Floriana Męczennika dziewięciu diakonów przyjęło święcenia kapłańskie.
Choć dziś mają w sercu ogromną radość, przekonanie, że są posłani przez Boga, ukuwało się w nich latami: godziny spędzone na modlitwie, zawiłe drogi, trudy życia i rozeznawania. - To wszystko było potrzebne, by odkryć to największe pragnienie: "chcę służyć ludziom dając im w sakramentach Boga” - mówią zgodnie.
Ks. Łukasz Piotrowski o tym, że może zostać księdzem, po raz pierwszy pomyślał podczas pierwszej Komunii św., później myśl ta pojawiała się dopiero w liceum. - Poszedłem na filologię polską, żeby zweryfikować, czy będa one powracać - wspomina.
Powróciły intensywnie pod koniec studiów. Ks. Ł. Piotrowski dał sobie więc jeszcze rok do namysłu i poszedł do pracy. Po raz pierwszy pragnieniem kapłaństwa postanowił podzielić się ze spowiednikiem. - Usłyszałem, że mam się modlić, chodzić często na Mszę św., czytać Pismo Święte i… szukać znaków. Nie rozumiałem wówczas, co to znaczy - wspomina.
Niedługo po spowiedzi stało się coś, co na zawsze odmieniło jego drogę. - Wychodziłem z kościoła, razem ze mną wychodzili też inni ludzie. Jakiś starszy pan podszedł do mnie i zapytał: "Proszę księdza, o której dziś Msza św.?”. Nie byłem nawet ubrany jak ksiądz… Dla mnie był to wyraźny znak - wspomina.
Bp Romuald Kamiński zostawił nowo wyświęconym księżom przesłanie, by byli posłuszni Kościołowi, codziennie modlili się do Ducha Świętego, zawierzali Matce Bożej i troszczyli o młodzież. Agata Ślusarczyk /Foto GośćDecyzja o wstąpieniu do seminarium dla rodziców i przyjaciół była niemałym zaskoczeniem. - Koledzy myśleli, że są w ukrytej kamerze, rodzice zostawili mi wolność, tylko brat bliźniak radził dobrze się zastanowić - mówi.
Do seminarium poszedł w wieku 26 lat. I od razu wiedział, że "to jest to”. - Szybko wszedłem w codzienny rytm, także modlitewny, mimo iż wcześniej tak dużo się nie modliłem. To też pokazało mi, że jestem na dobrej drodze - mówi.
Myśl o kapłaństwie u ks. Karola Wejdy pojawiła się niespodziewanie. Zbliżał się czas bierzmowania i poważnych, życiowych decyzji. - Zastanawiałem się intensywnie, co w życiu robić, podczas Mszy św. pomyślałem, że może Bóg chce, żebym został księdzem. Od razu poczułem wewnętrzny sprzeciw: "Ale ja tego nie chcę!”. Zaraz po tym przyszła druga myśl, jakby pocieszenie, że Bóg jest w stanie zmienić serce człowieka i mogę zacząć pragnąć tego, czego chce dla mnie Bóg - wspomina ks. K. Wejda.
I zmienił. Dziś jest nowo wyświęconym księdzem. - Od zawsze chciałem służyć ludziom, dlatego poszedłem na prawo. Ale zrozumiałem, że najbardziej mogę im służyć, dając w sakramentach Boga - mówi.
Także dla ks. Radosława Tkaczyka odkrywanie powołania było długim procesem. Przykład i inspirację dał ksiądz, który opiekował się ministrantami. - Zacząłem zastanawiać się, "czy ja też mogę taki być”. Zdałem maturę i poszedłem do seminarium - mówi nowo wyświęcony ksiądz.
W przededniu święceń czuł w sercu radość i pokój. - Chcę być świętym kapłanem - mówił. I dodawał: - Pan Jezus, odchodząc, przekazał uczniom dwie najważniejsze wskazówki: miłujcie się i zachowujcie moje przykazania. To praca na całe kapłańskie życie.
Święcenia kapłańskie przyjęło dziewięciu diakonów Agata Ślusarczyk /Foto GośćPodczas obrzędu święceń biskup Romuald Kamiński zapewnił diakonów o wielkiej modlitwie nie tylko rodziców i przyjaciół, ale także całego lokalnego Kościoła. - Tak wiele osób pragnie was umocnić, by to wyruszenie na głoszenie Ewangelii było radosne i mocne - powiedział.
Ostrzegł przyszłych księży, że "niezależnie, jak ten świat wygląda, czy nas chce, czy nie, czy się do nas uśmiecha, czy nam grozi, czy nas pragnie, czy odrzuca” - mają iść do świata bez lęku, gdyż idą do niego z mandatu nikogo innego, jak tylko Jezusa Chrystusa. A posłanie kapłańskie jest światu najbardziej potrzebne, gdyż prowadzi do zbawienia.
- Musicie w sobie zdobyć to przekonanie, że w żaden sposób nie idziecie we własnym imieniu ani dla własnej sprawy - podkreślił biskup.
Nowo wyświęconym kapłanom zostawił także przesłanie, by byli posłuszni swoim zwierzchnikom, codziennie przyzywali pomocy Ducha Świętego, zawierzali się Matce Bożej, a także troszczyli się o młodzież i wzorowali na świętych kapłanach diecezji warszawsko-praskiej.
Oto nazwiska tegorocznych neoprezbiterów:
• ks. Sylwester Bryska – par. Imienia NMP w Warszawie
• ks. Jarosław Miłkowski – par. Narodzenia NMP w Hołubli (diec. siedlecka)
• ks. Robert Noiszewski – par. św. Mikołaja BP w Dobrem
• ks. Łukasz Piotrowski – par. św. Marka Ewangelisty w Warszawie
• ks. Jakub Sędek – par. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Warszawie
• ks. Jan Zbigniew Staruchowicz – par. Świętej Trójcy w Ząbkach
• ks. Radosław Tkaczyk – par. Wniebowzięcia NMP w Kałuszynie
• ks. Karol Wejda – par. św. Faustyny w Helenowie
• ks. Michał Wydryszek – par. św. Włodzimierza w Warszawie