Małopolska kurator oświaty rozmawiała w Warszawie z rodzicami i pedagogami. Spotkanie zorganizował Ruch Światło-Życie.
Było ono poświęcone sposobom przeciwdziałania deprawacji dzieci i młodzieży przez środowiska LGBT. - Mamy bardzo dobrze skonstruowane prawo, tylko trzeba go przestrzegać. W Prawie oświatowym wyraźnie jest powiedziane, że pracujemy dla dobra dziecka w oparciu o wartości chrześcijańskie. Drugim dokumentem jest program wychowawczo-profilaktyczny układany przez rodziców - zaczęła rozmowę Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty.
Przyznała, że w Małopolsce nie ma ani jednego postulatu rodziców, by wprowadzać zajęcia seksualizacyjne. - A jednak one do szkół wchodzą. Nikt przecież nie mówi, że w ogóle nie trzeba dziecku mówić o seksualności, ale musi to być podane w sposób dostosowany do dziecka i w odpowiednim wieku oraz w oparciu o to, że podstawą jest miłość. A od jakiegoś czasu w Polsce pojawiają się różne postulaty głośno wyartykułowane dotyczące specjalnych zajęć. Zaczęło się od tego, że Trzaskowski wymyślił opublikowanie karty LGBT - mówiła.
Przypomniała, że we wprowadzaniu zajęć promujących rozwiązłość szczególnie agresywne i aktywne jest Stowarzyszenie Ponton. - Na swojej stronie chwalą się tym, że od stycznia do maja tego roku byli obecni w 40 szkołach. Przeraża mnie, ile dzieci zostało przez to poszkodowanych. Jako obywatele musimy zająć wyraźne stanowisko w tej sprawie. Nie możemy być naiwni. Nie musimy się domyślać, co będzie za jakiś czas. Strategia jest już rozpisana. Widzimy jej realizację w Niemczech czy Anglii - przekonywała.
Podkreśliła, że zamiast skupiać uwagę dzieci na bogactwie cywilizacji, kulturze czy historii, środowiska LGBT koncentrują najmłodszych na wyborze płci, a społeczeństwo wpędzają w ślepy zaułek. Pokazała też, jak odbywają się typowe zajęcia z seksedukatorami. - Dbają o to, by prelekcje odbywały się razem dla dziewczynek i chłopców. Uczą nauczycieli. Wymagają, by na spotkaniu nie był obecny nauczyciel z danej szkoły - wymieniała.
Wskazała też na obowiązki dyrektora szkoły. - By zajęcia się odbyły, dyrektor musi zebrać pełną o nich informację i przekazać ją rodzicom. Musi zapewnić nauczyciela ze szkoły, który będzie sprawował nad dziećmi opiekę. Trzeba tu zauważyć, że musi być on czujny, bo nawet na zajęciach plastycznych, teatralnych czy językowych są przemycane szkodliwe dla dzieci treści - tłumaczyła Barbara Nowak.