Kilkuset zmokniętych, ale radosnych pielgrzymów wyruszyło pieszo z sanktuarium przy ul. Żytniej do Domu św. Faustyny w Ostrówku. W intencji powołań kapłańskich i zakonnych.
"Dary lecą z nieba" - mówili pielgrzymi, gromadząc się w strugach deszczu na placu przy klasztorze, do którego przed laty zapukała młodziutka Helena Kowalska. Po Mszy św. już w promieniach słońca wyruszyli w kierunku Ostrówka, gdzie przyszła św. Faustyna pracowała na posag przed wstąpieniem do zakonu.
Dla zmęczonej upałem Warszawy deszcz jest wyczekiwany i upragniony, ale dla piechurów wybierających się w dwudniową trasę już niekoniecznie. Jednak ks. Rafał Miękus prosił ich, żeby w tej pielgrzymce, która odbywa się pod hasłem "Duchu Święty umacniaj miłość!", otworzyli się w pełni na działanie Ducha Świętego i pozwolili Mu działać, jak i kiedy chce. Także przy niesprzyjającej pogodzie, w trudach, zmęczeniu...
- Duch Święty zaprosił każdego z nas na tę pielgrzymkę, przez księdza, siostrę, przełożoną, plakat... Wiemy, że nasze przyjście tutaj nie jest przypadkiem. Bo On będzie chciał dokonać rzeczy wielkich i potrzebuje zgodny naszego serca - podkreślił ks. R. Miękus, wikariusz parafii Matki Bożej Różańcowej na Bródnie.
I dodał: - Wychodzimy z naszych komfortowych, ciepłych mieszkań, niektórych już zlał deszcz, ale chodzi o to, żeby zgodzić się na poświęcenie i niewygodę, nie narzekać i z tego trudu złożyć Bogu ofiarę. Po homilii wygłosił pierwszą pielgrzymkową konferencję, poświęconą uzdrowieniu ran opuszczenia, poczucia samotności, niewiary w realną obecność Boga w naszym życiu.
Przed drogą można było ucałować pielgrzymkowy krzyż, w który wkomponowane były relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki.Pielgrzymka łącząca oba miejsca związane ze św. Faustyną odbyła się po raz jedenasty. Początkowo pielgrzymi wyruszali z Ostrówka w kierunku Woli, potem trasę zmieniono.
- Idziemy podziękować za naszą rodzinę i sporo łask, które otrzymaliśmy od Boga. Ostrówek jest blisko i logistycznie jest nam łatwiej wybrać się na nią, niż na przykład na Jasną Górę - mówią Beata z Markiem z Radzymina, którzy wędrują z 9-letnią Marysią, 5-letnią Gabrysią i 3-letnią Różą. Wózków w kolumnie piechurów znalazło się zresztą więcej.