- Wystarczy pomysł i odrobina chęci. Szkoda czasu na narzekanie - przekonuje Maria Puciata, która złożyła już kilkanaście projektów w ramach budżetu partycypacyjnego.
O wiek nie warto pytać. Nie odpowie. Choć wraca czasem pamięcią do dzieciństwa, do okupowanej Warszawy. Do strasznych dni, gdy siedziała z rodzicami w piwnicy i czekała na koniec wojny. Pamięta ewakuację z miasta, obóz przejściowy w Pruszkowie i zniszczone miasto. Jej rodzina straciła wszystko. Jak wszyscy.
Maria Puciata od 1953 r. mieszka przy ul. Oleandrów, w ścisłym centrum. Chociaż czas pracy zawodowej ma dawno za sobą, nie umie zamknąć się w czterech ścianach, w fotelu przed telewizorem. Trzy razy dziennie wychodzi na skwer przed swoją kamienicą, by poćwiczyć na plenerowej siłowni. To dzięki jej determinacji obok zbudowano plac zabaw dla dzieci, urządzono boisko do badmintona, a przy ul. Marszałkowskiej 9/15 stanęły kwietniki, na których zielenią się wieloletnie krzewy. Razem z Janem Rybczyńskim, informatykiem, złożyli już kilkanaście projektów w ramach tzw. budżetu partycypacyjnego. Większość została zrealizowana.
- To duża radość widzieć sens takiej pracy. Kiedyś sama sadziłam tu kwiaty, ale dziś już nie mam tyle siły - mówi Maria Puciata, dziarsko przebierając jednak nogami na podwórkowym trenażerze. - Samemu niewiele można, ale wspólnymi siłami się uda - zapewnia.
W październiku zostały ogłoszone wyniki głosowania mieszkańców w ramach budżetu obywatelskiego na 2020 r. Na ich pomysł "Ogrodów na Polnej" zagłosowało w poprzedniej edycji budżetu prawie tysiąc osób. Realizację zaplanowano na najbliższe miesiące. Teraz marzą, by na skwerze Oleandrów stanęła niewielka, zadaszona tężnia.
Nie wszystkie pomysły z sześciu poprzednich edycji budżetu obywatelskiego udało się jednak zrealizować. Z pierwszej udało się to w przypadku 327 projektów (97 proc.), z drugiej - 614 (95 proc.), z trzeciej - 708 (92 proc.). W przypadku czwartej edycji zrealizowano 711 projektów, a piątej - 502. Reszta jest wciąż w realizacji lub planach.