Smartfon jak chustka św. Weroniki, płacz matki i gniew człowieka zamkniętego w klatce. Ekstremalna Droga Krzyżowa rozgrywa się we wnętrzach naszych domów.
Z inicjatywy Fundacji Aniołów Miłosierdzia, we współpracy z bp. Adrianem Galbasem SAC, biskupem pomocniczym diecezji ełckiej powstała Ekstremalna Droga Krzyżowa oparta o ludzkie doświadczenia epidemii koronawirusa. - To lista domowych cierpień i upadków, urwanych telefonów, igrzyska smutku, strachu i gniewu, po których rusza Chrystus - wyjaśniają inicjatorzy.
- Zwykle kiedy modlimy się Drogą Krzyżową, rozważamy mękę Pana Jezusa i idziemy po Jego bolesnych śladach. I tak jest oczywiście właściwie, ale możemy pomyśleć też, że było i jest na odwrót, że to Jezus towarzyszy nam w naszej codziennej drodze krzyżowej i idzie po naszych bolesnych śladach. Możemy więc modlić się: "który we mnie cierpisz rany..." - mówi biskup.
Grzegorz Kiciński zauważa, że w czasie pandemii Ekstremalna Droga Krzyżowa rozgrywa się na 30, 40, 50 metrach kwadratowych. - W kwarantannie weryfikuje się bardzo wiele postaw, deklaracji, tęsknot. Dlatego w tym roku Jezus chce przyjść na nasze domowe triduum, do naszych codziennych porażek, ofiar, nieporozumień, tęsknot - mówi.
Ekstremalna Droga Krzyżowa:
Ekstremalna Droga Krzyżowa - w domu i w sercuInspiracją do napisania rozważań były codzienne, ekstremalne sytuacje. - Zwierzyłem się mojemu znajomemu, że bardzo żałuję, że nie mogłem w tym roku iść na Ekstremalną Drogę Krzyżową. Na co on, mąż i ojciec kilkorga dzieci, powiedział: "Człowieku! Co ty mówisz? Ja od trzech tygodni mam w domu ekstremalną drogę krzyżową. 24 na dobę" - powiedział biskup.
"Zaczynamy w Wielki Poniedziałek. Godz. 17, ale możesz wybrać swoją, bo Bóg wie, o której godzinie płaczesz w ukryciu" - czytamy w zaproszeniu.