Wynik z 99,7 proc. komisji: Na Rafała Trzaskowskiego oddało głos 9 921 219 Polaków

Andrzej Duda w drugiej turze wyborów prezydenckich zdobył 10 413 094 głosy, to jest 51,21 proc., a Rafał Kazimierz Trzaskowski - 9 921 219 głosów, to jest 48,79 proc. - wynika z informacji o cząstkowych wynikach, przedstawionych przez PKW w poniedziałek rano.

Szef Państwowej Komisji Wyborczej sędzia Sylwester Marciniak przedstawił na konferencji komunikat z 13 lipca, na podstawie danych z godz. 7.58, o "cząstkowych, nieoficjalnych wynikach głosowania w wyborach prezydenta RP".

"Na podstawie otrzymanych informacji o wynikach głosowania w 27 tys. 222 obwodach głosowania, z ogólnej liczby 27 tys. 231 obwodów, czyli brakuje dziewięciu obwodów (...), tak że liczba obwodów to 99,97 proc." - poinformował.

Według niego cząstkowe nieoficjalne wyniki wyborów w zakresie liczby głosów oddanych na poszczególnych kandydatów są następujące: Andrzej Sebastian Duda 10 mln 413 tys. 94 głosy, to jest 51,21 proc.; Rafał Kazimierz Trzaskowski 9 mln 921 tys. 219 głosów, to jest 48,79 proc.

Sędzia Marciniak podkreślił, że frekwencja wyborcza, według danych, które PKW otrzymała w protokołach obwodowych komisji, które zostały wprowadzone do systemu elektronicznego, wynosi 68,12 proc.

"Ta frekwencja, mimo pandemii, mimo okresu wakacyjnego, jest znacznie wyższa, jak w pierwszej turze. Jest to rekord wyborów prezydenckich w XXI wieku i prawie że sięga rekordowego wyniku z drugiej tury wyborów prezydenckich w 1995 roku" - powiedział.

Szef PKW tłumaczył, że aby "ewentualnie jakichś tutaj złych emocji nie było", PKW podaje już te nieoficjalne dane, przy braku jeszcze dziewięciu protokołów.
Marciniak przekazał, że PKW czeka jeszcze na dziewięć protokołów, które nie zostały wysłane do systemu protokołów obwodowych. Są to wszystko protokoły zagraniczne: jeden z Brukseli, sześć z Londynu i dwa z Manchesteru. Prace tych komisji obwodowych jeszcze trwają - przekazał. Zaznaczył, że trudno powiedzieć, kiedy te protokoły zostaną wprowadzone.

"Czy to będzie godzina 12.00 czy 16.00 - w tej chwili ani te komisje nie są w stanie nam powiedzieć, ani my nie jesteśmy w stanie przekazać, o której będą" - dodał Marciniak. Szef PKW nie sądzi, żeby do jutra jakiejkolwiek z tych dziewięciu komisji nie udało się przekazać protokołu z ustalenia wyników.

Przewodniczący PKW podkreślił, że komisja może przed ustaleniem ostatecznego wyniku podawać do publicznej wiadomości cząstkowe, nieoficjalne wyniki głosowania, ustalone na podstawie otrzymanych drogą elektroniczną informacji o wynikach głosowania w obwodach. Jak tłumaczył, najwcześniej te dane spływają z odrębnych obwodów lub z mniejszych gmin, gdzie było mało wyborców. Wskazał, że liczba protokołów, obwodów, nie jest równoznaczna z liczbą wyborców.

W przypadku kraju, jak przekazała PKW, na godz. 8.00 brakowało jeszcze pięciu protokołów okręgowych komisji wyborczych. Jak powiedział Marciniak, z Katowic "w zasadzie jest już w systemie", ale brakuje jeszcze protokołów z Nowego Sącza, Olsztyna, Szczecina i z Warszawy.

Szef PKW podkreślił także, że "nawet biorąc stosunkowo dużą ilość wyborców, którzy w Wielkiej Brytanii i w Brukseli mogli tylko głosować wyłącznie korespondencyjnie, to niewątpliwie ta ilość wyborców nie wpłynie na zmianę w sposób znaczący wyników".

"Nawet jak w Manchesterze, bodajże było w jednej komisji 22 tys., w drugiej podobna liczba, w Londynie również, to nie są takie liczby, które by spowodowały zmianę wyniku i ustalenia większości głosów" - dodał Marciniak.

Marciniak był pytany, czy będą jakieś wytyczne dla MSZ odnośnie ewentualnych protestów wyborczych. - Oczywiście protesty zawsze mogą wpłynąć. Jakie okoliczności będą powołane w danym piśmie, jakie zarzuty, to trudno w tej chwili przewidzieć. Ewentualne protesty trafią do SN. Również PKW zajmie stanowisko, musi (zająć stanowisko) też ewentualnie obwodowa komisja wyborcza, której dotyczy protest" - mówił przewodniczący PKW.

Jak dodał, "w tej chwili to jest też przedwczesne". - Sądzę, że jeżeli dzisiaj, być może wieczorem, najpóźniej jutro - bo to jest ten termin wynikający z ustawy szczególnej, że 48 godzin, a nie 24 musimy czekać na protokoły z zagranicy - to już wówczas będzie można powiedzieć coś bliższego, jaka jest skala tych ewentualnych protestów - powiedział Marciniak.

Komentując sytuację m.in. w Chorwacji, gdzie liczba zainteresowanych wyborców w obwodach przerosła oczekiwania, Marciniak podkreślił, że "jeżeli chodzi o organizację obwodów za granicą to nie jest tylko decyzja rządu polskiego, ale musi być też aprobata władz miejscowych".

Wskazał, że np. w jednym z obwodów w Londynie był problem z lokalem. Tam - wyjaśnił szef PKW - władze brytyjskie wyraziły zgodę na organizację wyborów "tylko w naszej placówce, a wiadomo, że są ograniczenia, choćby lokalowe".

Mówił również, że "duża rola jest też dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych, bo liczba placówek ambasad i konsulatów jest ograniczona, ilość osób tam zatrudnionych też, a nagle okazuje się, że w pierwszej turze w Zagrzebiu zarejestrowało się 150 wyborców, w Splicie 300, a w ciągu dosłownie kilku dni zrobiło się 3 tysiące". "Pewnych rzeczy nie można przewidzieć do końca" - stwierdził.

Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak powiedziała, że obwody zagraniczne były tworzone do 9 czerwca i wtedy nie można było przewidzieć wzrostu liczby zainteresowanych.

- Jeżeli kilka komisji musi się mieścić w jednej placówce, to jest ogromny problem i wielkie przedsięwzięcie, na które nie są przygotowane nasze konsulaty - mówiła.
Pietrzak przekazała, że PKW nie miała żadnej informacji, żeby ktoś, kto przyszedł przed godz. 21 do lokalu wyborczego nie oddał głosu. Z kolei szef PKW Sylwester Marciniak dodał, że za granicą najdłużej trwało głosowanie w Splicie i wszyscy zagłosowali do ok. pierwszej w nocy. 
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..