Była tak roztrzęsiona, że potrafiła wydusić zaledwie: „Ja tego nie przeżyję”. Umierał jej syn. Po trzech tygodniach po pogrzebie znowu zapukała do hospicjum. – Chciałam podziękować. Tych 10 dni było najszczęśliwszym okresem choroby. Wszystko dzięki wam – powiedziała.
Myśmy nigdy nie powiedzieli sobie tylu dobrych słów – wspomina Krystyna, której 40-letni syn przez ostatnie chwile życia był pacjentem Archidiecezjalnego Zespołu Domowej Opieki Paliatywnej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.