Amarantowa linia prowadzi wprost do ciemnego karceru i do podziemi X Pawilonu więzienia na Rakowieckiej, gdzie bohaterski arcybiskup katowany był w pokoju przesłuchań i piwnicy wypełnionej odchodami. Komunistom nie udało się go złamać.
Obraz Matki Bożej Częstochowskiej widać od samych drzwi. Tu można wziąć czerwony lub biały różaniec, by rozpocząć zwiedzanie niezwykłego muzeum z modlitwą na ustach. – Obecność Ikony Jasnogórskiej, najcudowniejszego obrazu dla Polaków, podarowanego przez ojców paulinów, odmieniła to miejsce. Od tej pory zło, obecne tu przez dziesięciolecia, które boleśnie dotykało wchodzących skazańców, nie ma tu już miejsca. Cierpienie ustąpiło kontemplacji. Miejsce kaźni stało się miejscem sprawowania Najświętszej Ofiary i przebłagania za krzywdy – mówi Jacek Pawłowicz, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, stojąc nad gablotą z medalikami wydobytymi z dołów śmierci, z powązkowskiej „Łączki”. 26 października w muzeum przy ul. Rakowieckiej otwarto nową wystawę, poświęconą abp. Antoniemu Baraniakowi. Sekretarz prymasa kard. Augusta Hlonda i kard. Stefana Wyszyńskiego był więziony w tej dawnej ubeckiej katowni przez 27 miesięcy. W latach 1953–1956 poddawany był bestialskim torturom i psychicznym szykanom.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.