Z powodu silnego wiatru w mieszkaniach ponad 250 tys. mieszkańców Warszawy i okalających ją gmin nie było prądu.
Wichura nad Warszawą i okolicą jest niebezpieczna. W miejscowości Emów koło Wiązowny spadające drzewo uderzyło 35-latka spacerującego po leśnej ścieżce. Mężczyzna zmarł na miejscu.
Wieczorem poinformowano również o drugiej ofierze wichur. W Sulejowie w pow. wołomińskim drzewo przygniotło 50-letniego przechodnia.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło też w Alejach Ujazdowskich, gdzie duże drzewo spadło na jezdnię, łamiąc ogrodzenie i zahaczając o miejski autobus. Na szczęście pasażerom pojazdu nic się nie stało.
Na Targówku silne podmuchy zwinęły blaszany dach na budynku Zespołu Szkół z Oddziałami Integracyjnymi numer 41 przy ulicy Bartniczej 2 oraz zerwały dach z budynku Zespołu Szkół Zawodowych w Górze Kalwarii.
W Ursusie podmuchy zerwały z elewacji wielką kamienną płytę, która zniszczyła zaparkowane pod blokiem samochody, natomiast na Służewie, nieopodal kościoła św. Dominika wiatr przewrócił wiatę przystankową.
Na Cmentarzu Bródnowskim wiatr powalił wiele drzew, które uszkodziły nagrobki. W niektórych rejonach Warszawy i okolic nie ma prądu. Są też problemy z lądowaniem samolotów na Okęciu.
Strażacy odbierają zgłoszenia o skutkach wichur już od północy. I z każdą godziną ich przybywa. Najwięcej zgłoszeń pochodzi z Wawra, Żoliborza, Mokotowa oraz z Pragi-Południe i Woli.
Jak poinformował wieczorem wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, do godz. 18 strażacy interweniowali na całym Mazowszu 4,5 tys. razy. Uszkodzonych zostało ok. 200 budynków. Bez prądu pozostawało 335 tys. mieszkańców Mazowsza.
Z powodu zniszczeń w drzewostanie, zagrażających spacerowiczom, swoje podwoje zamknęły Łazienki Królewskie.
W niedzielę wiatr ma osłabnąć.