Konferencję pt. "Nierozerwalność małżeństwa - studium upadku wartości" zorganizowało Centrum Życia i Rodziny.
Rozpada się już co trzecie małżeństwo w Polsce. W Warszawie - nawet co drugie. Skąd się wzięła plaga rozwodów i jak sobie z nią poradzić zastanawiali się w Domu Amicus na Żoliborzu psycholog Bogna Białecka, redaktor Paweł Chmielewski z PCh24.pl oraz prezes Centrum Życia i Rodziny, Paweł Ozdoba.
- Nie zgadzamy się z traktowaniem rozwodów jako zjawiska normalnego. Przyzwyczajeni jesteśmy do świętowania w gronie rodzinnym kolejnych sakramentów: chrztu, Komunii św. czy ślubu. Tymczasem świat proponuje nam dziś nowy sakrament: sakrament rozwodu, czyli oficjalne zerwanie przysięgi. Coraz bardziej popularny, niestety także w Polsce, jest tort rozwodowy, czyli przyjęcie z okazji rozpadu małżeństwa - zagaił Marcin Perłowski z Centrum Życia i Rodziny, podkreślając, że konferencją pt. „Nierozerwalność małżeństwa – studium upadku wartości” organizatorzy chcą przypomnieć, że małżeństwo jest związkiem nierozerwalnym.
Psycholog Bogna Białecka wyjaśniała, jakie zmiany zachodzą w myśleniu człowieka, który ślubował wierność i dozgonność, lecz podejmuje decyzję o porzuceniu małżonka.
- Nie ma rozwodu, nawet najbardziej „pokojowego”, który by nie zostawił trwałych konsekwencji w życiu dzieci. Czasami ujawniają się one dopiero w dorosłości, gdy okazuje się, że dzieci mają problem z budowaniem trwałej relacji miłości. Nawet gdy zdecydują się one na zawarcie małżeństwa, okazuje się ono także znacznie mniej trwałe. Spirala rozwodów ciągnie się w kolejne pokolenia, bo w chwilach kryzysowych często sięgamy do sposobów rozwiązywania problemów znanych z domu rodzinnego - mówiła.
Według niej jedną z przyczyn nietrwałości związków małżeńskich są konkubinaty, które szybko stały się nową normą kulturową, zastępującą okres narzeczeństwa.
- Ciekawe, że osoby wchodzące w konkubinat, mają obniżone oczekiwania wobec osób, z którymi są gotowe mieszkać przed ślubem. Małżeństwo pozostaje jakby wyższym standardem, przy czym kobiety częściej myślą o konkubinacie jako wstępie do małżeństwa, czasie dopasowania, podczas gdy mężczyźni traktują go jako wygodny sposób na oddalenie od siebie zobowiązań, odpowiedzialności związanej z małżeństwem, z jednoczesnym uzyskaniem wszystkich praw. Będący w konkubinatach funkcjonują bardziej jak single, niż jak para, bardziej jak współlokatorzy, niż jak wspólnota. To samo podejście przenoszą później do ewentualnych małżeństw - podkreślała.