O swojej sukni ślubnej, miłości silniejszej niż śmierć i niebie za oknem opowiadała s. Michaela Rak podczas spotkania u sióstr paulistek w Warszawie. Kolejne spotkanie odbędzie się na Mokotowie.
Pochodzi ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego i jest współzałożycielką hospicjum w Gorzowie Wielkopolskim oraz założycielką i dyrektorką jedynej tego rodzaju placówki na Litwie. W Warszawie 19 maja u sióstr paulistek przy ul. Żytniej, prezentowała książkę: „Mężczyźni mojego życia. O miłości, miłosierdziu i dobrym pomaganiu”. Kolejna okazja do spotkania z s. Michaelą Rak i Małgorzatą Terlikowską będzie 29 maja o godz. 18 w auli Collegium Bobolanum przy ul. Rakowieckiej 61 w Warszawie.
W książce po raz pierwszy zakonnica sięga pamięcią do niełatwego dzieciństwa, opowiada o tym, co spowodowało, że trudne doświadczenia nie podcięły jej skrzydeł. O tym, jak dorastała do powołania zakonnego i służby terminalnie chorym.
W niezwykle ciepłej i szczerej rozmowie z Małgorzatą Terlikowską s. Michaela wspomina, jak kilkadziesiąt lat temu w Gorzowie Wielkopolskim w nowiutkim hospicyjnym polonezie w nocy ktoś przebił wszystkie opony, a za wycieraczką zostawił kartkę: „Nie chcemy tu umieralni”. Sprawca przyszedł do niej wiele lat później, przeprosił i… został wolontariuszem. Bo podejście do takich miejsc się zmienia.
- Pobyt u siostry w hospicjum w Wilnie był dla mnie rekolekcjami. Zobaczyłam uśmiechnięty personel, który siada przy stoliku i rozmawia z pacjentami. Słyszałam śmiech i tętniące życie - mówiła w czasie spotkania Małgorzata Terlikowska.
To też miejsce, gdzie nie unika się trudnych pytań i szczerych odpowiedzi. Warto pomóc choremu uporządkować pewne sprawy, pozamykać tematy, żeby w inny świat szedł pełen zaufania, spokojny i spełniony.
Żeby oddać sens hospicyjnej posługi s. Michaela chętnie porównuje ją do pracy na porodówce, gdzie człowiek przechodzi z jednego środowiska w zupełnie inne, a bliscy i personel towarzyszą mu w tym.
- W hospicjum wspólnie dążymy do tego, żeby moment śmierci był przejściem w wieczność szczęśliwą, do nieba otwartego dla nas Chrystusowym krzyżem i zmartwychwstaniem. Ze śmierci pełnej miłości narodzi się nowe życie, pełne szczęścia. To jest prawdziwe misterium w hospicyjnej codzienności - wyznała zakonnica.