W Mauzoleum Prezydentów w podziemiach Świątyni Opatrzności Bożej pochowano pierwszych prezydentów RP na uchodźstwie: Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego.
Jak podkreślił kard. Kazimierz Nycz, prezydenci Władysław Raczkiewicz, August Zaleski i Stanisław Ostrowski pełnili swoją służbę w czasach niełatwych, na emigracji, kiedy ich ojczyzna była pod rządami komunistycznymi. Żaden z nich nie dożył roku 1990, nie doczekał wymarzonej wolności dla Polski, ale nigdy nie zwątpili, że kiedyś to nastąpi, dlatego jesteśmy im winni wdzięczność i modlitwę.
Po Eucharystii głos zabrali prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Prezydent podkreślił bohaterstwo zmarłych. - Nie myślę o bohaterstwie wojennym, myślę o tym bohaterstwie trudnym. Często mówiono, jakże smutnym - bohaterstwie prezydentów, którym zabrano ojczyznę. Bohaterstwie prezydentów, którzy na ziemię ojczystą nie mogli wrócić, bo ta ziemia ojczysta nie była w pełni wolna, nie była w pełni suwerenna, nie była w pełni niepodległa, bo była w istocie pod, w jakimś sensie, zarządem obcych - powiedział prezydent.
Trumny złożono w Mauzoleum Prezydentów RP na Uchodźstwie w podziemiach Świątyni Opatrzności Bożej.- W tej świątyni, będącej widomym symbolem suwerennej, wolnej, niepodległej Polski, witamy, a zarazem odprowadzamy na miejsce wiecznego, symbolicznego spoczynku w Mauzoleum Narodowym RP tych prezydentów, którzy przenieśli ją przez dziesięciolecia bardzo trudnych lat, cały czas będąc uosobieniem wolnej, suwerennej, niepodległej Polski - podkreślił Andrzej Duda, zwracając uwagę, że w tym kontekście uroczystość w świątyni jest "wydarzeniem radosnym, chociaż jest przecież pogrzebem".
- Dziś są tutaj. Dziś są na swoim miejscu. Dziś wrócili do ojczyzny, z której musieli kiedyś przymusowo wyjechać. Tej ojczyzny, którą przenieśli w sobie, którą nieśli mimo szyderstw, mimo rechotu komunistów, którzy wyśmiewali się z nich. Podobnie, jak i wielu innych. Oni cały czas wierzyli, że niosą w sobie wolną, suwerenną, niepodległą Polskę i że ta Polska na tej ziemi jeszcze taka będzie. I się nie pomylili - mówił prezydent.
Premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że sprowadzenie szczątków prezydentów RP na uchodźstwie jest nie tylko zwieńczeniem trwających od pięciu lat obchodów stulecia odzyskania niepodległości, ale również "częścią procesu odzyskiwania i odbudowywania pamięci historycznej po 1989 roku".
Jak zaznaczył, "naród, który odbudowuje swoją pozycję, musi dbać o swoich wielkich poprzedników, o swoje dziedzictwo". - W przypadku prezydentów RP na uchodźstwie jest to szczególnie istotne ze względu na dążenie władz komunistycznych do całkowitego wymazania tych postaci oraz zohydzenia tradycji polskiej niepodległości - wyjaśnił premier.