12 stycznia 1953 r. kard. Stefan Wyszyński powinien odebrać w Watykanie kapelusz kardynalski. Władze komunistyczne zabroniły mu jechać.
Zamiast odebrać insygnia kardynalskie, 12 stycznia 1953 roku kard. Stefan Wyszyński poświęcił odbudowany Dom Arcybiskupów Warszawskich. Władze komunistyczne odmówiły mu wyjazdu na konsystorz zwołany przez Piusa XII.
- Dlatego kard. Wyszyński wybrał ten dzień na poświęcenie odbudowanego domu - mówił kard. Kazimierz Nycz w czasie Mszy Świętej w kaplicy Domu Arcybiskupów Warszawskich. Eucharystię z okazji 70. rocznicy poświęcenia Domu Arcybiskupów Warszawskich koncelebrowali biskup warszawsko-praski Romuald Kamiński, biskupi pomocniczy oraz duchowieństwo pracujące w kurii warszawskiej
Kardynał Nycz przypomniał, że po nominacji na metropolitę warszawskiego i gnieźnieńskiego w 1949 roku abp Wyszyński "przyszedł do Warszawy, rozejrzał się i pewnie nie wiedział, czego się chwycić, ponieważ wszystko leżało w gruzach - również pałac i katedra".
- Prymas na pewno stanął przed dylematem, od czego zacząć. I zwołał radę architektów, prałatów, ówczesnych kurialistów, którzy rozpoczęli w 1949 roku projektowanie i położenie kamienia węgielnego pod odbudowę Domu Arcybiskupów Warszawskich. Jak na tamte czasy oraz skalę zburzenia i wyzwań odbudowywali to bardzo krótko, bo zaledwie trzy lata, i w styczniu 1953 roku dom był już gotowy do oddania i poświęcenia. W ten sposób kard. Wyszyński mógł zakończyć swoją tułaczkę powojenną, jeśli chodzi o mieszkanie i urzędowanie - mówił metropolita warszawski.
Kard. Nycz podkreślił, że wszyscy, którzy podjęli się dzieła odbudowy, "przekazali następcom diecezję już bardziej przygotowaną, aby Kościół mógł żyć i pracować oraz pełnić swoją rolę ewangelizacyjną".
- To dlatego Pan Jezus powołał Piotra i apostołów, a później powiedział im: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, bo wszystko inne ponad tę misję ewangelizacyjną to są nasze ludzkie dywagacje. To, do czego jest Kościół potrzebny Panu Jezusowi, dotyczy głoszenia Ewangelii oraz uświęcania i zbawiania człowieka każdego czasu. I to się tutaj w tym 70-leciu dokonywało i nadal dokonuje - podkreślił metropolita warszawski.
Przypomniał, że pół roku po poświęceniu Domu Arcybiskupów Warszawskich, 25 września 1953 roku, kard. Wyszyński został w nim aresztowany i wrócił z internowania dopiero trzy lata później, w 1956 roku.
- I tu już mamy pełniejszą dokumentację tego, co się działo w tym domu w latach posługi kard. Wyszyńskiego, kard. Glempa aż do czasów, kiedy tę posługę pełnimy my, pracujący w tym domu, jako biskupi, kurialiści, ludzie świeccy w różnych wydziałach, siostry zakonne, służąc Kościołowi warszawskiemu po to, aby mógł pełnić swoją misję, którą mu powierzył Pan Jezus wobec współczesnej Warszawy - podkreślił. - Warszawa w roku 1945, '46, '47 była zburzona. Jak widzimy zdjęcia, to aż wierzyć się nie chce, ale ludzie, którzy siedzieli na tych murach i widzieli, jak prymas odbywał swój ingres do Warszawy, byli na pewno nastawieni pozytywnie, aby chłonąć, co mówi Kościół, co mówi prymas Wyszyński. Gdybyśmy przenieśli to na dzisiejsze czasy, to mamy obraz pięknych bloków, ale z tą chłonnością człowieka byłoby o wiele trudniej - opowiedział kard. Nycz.
Metropolita warszawski podkreślił, że z takich spotkań wypływa nauka, aby "być dumnym tą mądrą dumą, że kontynuujemy i uczestniczymy w czymś wielkim, w czym poprzedzali nas wielcy ludzie, ale jednocześnie pokornym, że nie od nas się wszystko zaczyna".
- Czasami przychodzi pokusa mówienia, że nasze czasy są najtrudniejsze, że od nas wszystko się zaczyna. Naprawdę nie od nas się zaczyna. To nas uczy pokory - zakończył metropolita warszawski.