W Galerii Narodowego Centrum Kultury w warszawskiej Kordegardzie wiceprezes Rady Ministrów, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński otworzył wystawę "Powstanie styczniowe. Droga do niepodległości".
Powstanie styczniowe było powstaniem arcypolskim. Z jednej strony - było nieuniknione, musiało wybuchnąć, takie było napięcie społeczne, podobnie jak Powstanie Warszawskie. Było równie tragiczne i zakończyło się straszliwymi represjami. To było także powstanie, którego konsekwencje objawiły się po latach. Dzięki sztuce zostało ono przeniesione na następne pokolenia. Po latach to powstanie przyniosło plon - odzyskanie niepodległości w roku 1918 r., ale także w kolejnych pokoleniach. W tym wszystkim jest bardzo ważna rola sztuki i kultury. Powstanie styczniowe to Grottger, Gierymscy, Andriolli, Adam Chmielowski - brat Albert. To jest symboliczne, emblematyczne, w zasadzie: zaklęcie polskości - powiedział szef resortu kultury prof. Piotr Gliński podczas uroczystego otwarcia wystawy w Kordegardzie. - To jedno z pierwszych wydarzeń w ramach obchodów 160. rocznicy Powstania styczniowego i wszyscy, przechodząc Krakowskim Przedmieściem, mogą z tą wspaniałą XIX-wieczną sztuką obcować - dodał wicepremier.
Na upamiętniającej 160. rocznicę wybuchu powstania styczniowego wystawie Narodowego Centrum Kultury w galerii Kordegarda od 12 stycznia przez najbliższych miesiąc prezentowane będą rysunki, grafiki i akwarele nawiązujące do powstańczego zrywu z 1863 r.
- W powstaniu wtyczniowym brało udział 200 tys. osób, wśród nich byli też artyści. Pokazaliśmy większość z tych, którzy wzięli udział w powstaniu lub takich, którzy je upamiętniali - wyjaśniła kuratorka wystawy Katarzyna Haber.
Na wystawie NCK prezentowane są prace m.in. Kazimierza Alchimowicza, Michała Elwiro Andriollego, Adama Chmielowskiego, Ludomira Benedyktowicza, Maksymiliana Gierymskiego, Edwarda Jürgensa, Antoniego Maksymiliana Oborskiego, Alfreda Izydora Römera, Stanisława Witkiewicza, Artura Grottgera. W Kordegardzie pojawią się też prace Franciszka Streitta, Adriana Głębockiego, Józefa Chełmońskiego i Antoniego Kamieńskiego oraz instalacje współczesnych artystów – Teresy Murak i Mateusza Rembielińskiego.
- Powstanie styczniowe to fragment polskiej kultury. To także literatura, sztuki plastyczne, poezja i muzyka. Ta wystawa prezentuje pewne wybory i konsekwencje tych wyborów - podkreślił dyrektor Narodowego Centrum Kultury dr Rafał Wiśniewski, tłumacząc ideę wystawy.
W powstaniu styczniowym 1863 r. walczył działacz niepodległościowy i malarz-amator Edward Jürgens, który zmarł jako więzień warszawskiej Cytadeli. Adam Chmielowski, późniejszy święty brat Albert, stracił nogę w powstaniu. Także Ludomir Benedyktowicz, który w boju z rosyjskim zaborcami utracił obie dłonie, malował pędzlem przytwierdzonym do wykonanej przez kowala metalowej obrączki założonej na prawe przedramię.
Eksponaty prezentowane na wystawie pozyskano ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Niepodległości oraz Lubelskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, dzięki uprzejmości Muzeum Narodowego w Lublinie, gdzie były pokazywane na ekspozycji stałej. Ekspozycja ma układ chronologiczny i obejmuje okres przedpowstaniowy, wybuch powstania, epizody z bitew, egzekucje, zsyłki i represje będące jego konsekwencjami.
"Jej ramy stanowią: akwarela malarza i litografa Adriana Głębockiego z 1861 r., ilustrująca walki uliczne na placu Zamkowym w Warszawie 8 kwietnia 1861 roku oraz prace Maksymiliana Oborskiego, tworzone podczas jego zesłania na Syberię. Dużą grupę prac stanowią rysunkowe pejzaże Ludomira Benedyktowicza" - podaje NCK. "Żadne z polskich wydarzeń historycznych nie znalazło tak znacznego odzwierciedlenia w sztuce, jak powstanie z 1863 r. Stanowi ono kamień milowy w budowaniu świadomości narodowej i drodze do odzyskania niepodległości. Poprzez rysunki ukazujemy dramatyczny los powstańca, więźnia, zesłańca. Prezentujemy również prace z wizerunkami kobiet w żałobie i tych niosących pomoc więźniom. Świadectwa artystów - uczestników powstania, a także głos artystów współczesnych, pozwalają postrzegać tragedię powstańców i ich rodzin w kategoriach uniwersalnych" – podkreśla NCK.