- Dziś świat chciałby pomijać mękę i śmierć Chrystusa. Dlatego dzisiejsza uroczystość jest tak ważna - mówił metropolita warszawski.
Czternaście stacji poświęcił w archikatedrze warszawskiej kard. Kazimierz Nycz. Najważniejsza świątynia Warszawy nie miała do tej pory swojej drogi krzyżowej.
- Może dlatego, że sama była jedną wielką stacją tej drogi - mówi Łukasz Krupski, rzeźbiarz, który wykonał stacje na filarach bazyliki archikatedralnej pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela.
Proboszcz archikatedry, ks. Bogdan Bartołd podkreśla, że do tej pory w piątki Wielkiego Postu w świątyni było odprawiane nabożeństwo, opracowane specjalnie dla tej świątyni i odprawiane przy kaplicy Baryczków, z cudownym krucyfiksem Chrystusa.
- Dzisiejsza uroczystość ma więc wymiar historyczny, bo od co najmniej 100 lat archikatedra nie posiadała drogi krzyżowej. Nie mamy żadnych także zapisów na temat wcześniejszej obecności stacji w naszej świątyni - mówi.
Cztery lata temu metropolita warszawski polecił ich zaprojektowanie i wykonanie młodemu rzeźbiarzowi, wówczas 29-letniemu Łukaszowi Krupskiemu, autorowi m.in. popiersia bł. Stefana Wyszyńskiego przed Domem Arcybiskupów Warszawskich, "Ave Cux", czyli pomnika w kościele św. Anny, poświęconego ofiarom katastrofy smoleńskiej czy pustej Piety, czyli Pomnika Matki w Parku Powstańców Warszawskich.
Podczas poświęcenia stacji 17 marca autor dziękował za zaufanie metropolicie warszawskiemu, proboszczowi archikatedry i posługującym w niej braciom ze Zgromadzenia Serca Jezusowego oraz bp. Michałowi Janosze, który wspierał go nie tylko w realizacji, ale także - jako historyk sztuki - w teologicznej interpretacji artystycznego zamysłu. Dziękował także obecnej na uroczystości wraz z ich małym dzieckiem, Gabrielem, żonie Adriannie, z którą w trakcie czteroletniej pracy nad dziełem założył rodzinę. Przyznał, że droga krzyżowa jest także formą podziękowania za comiesięczną modlitwę w archikatedrze za ofiary katastrofy smoleńskiej, wśród których był także jego ojciec, Janusz Krupski, kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
- Stoimy dziś w tym miejscu, na posadzce archikatedry warszawskiej, tego serca Warszawy, serca Polski. Historia tego miejsca sięga XIII wieku. Na miejscu prezbiterium znajdowała się kaplica jeszcze przed bitwą pod Grunwaldem. Można powiedzieć i zatrzymać się na tym, że to miejsce, które jest świadkiem. Tak jak katedra na Wawelu, jak kaplica jasnogórskiego obrazu, to miejsce, będąc świadkiem historii, było również jej bohaterem. I więcej jeszcze, ogniskowało w sobie życie kulturowe narodu, było w jakimś sensie tego istnienia kulturowego zwierciadłem - mówił Łukasz Krupski podczas uroczystości, przyznając, że w trakcie pracy przyświecały mu słowa Chrystusa, "Zburzcie tę świątynię, a ja w trzy dni ją odbuduję", odnoszące się do zmartwychwstania, ale także w symboliczny sposób do odbudowanej po zniszczeniach wojennych archikatedry. - Narodziny syna utwierdziły mnie w przekonaniu, że droga krzyżowa w katedrze nie może zatrzymać się na śmierci. Bo jest to droga Syna Bożego, który jest Bogiem życia, a nie śmierci. Ponieważ znajduje się ona w miejscu, które jak żadne inne samym swoim istnieniem, samym odbudowaniem głosi życie, choć było świadkiem śmierci. Tu, gdzie stoimy, lała się krew powstańców Warszawy. Nasze osobiste cierpienia, te, które są doświadczeniem naszych bliskich i obcych nam i te, które zaistniały w przeszłości, również te, których świadkiem było to miejsce, często cierpienia przekraczające wyobrażenie, których sensu nie rozumiemy, są wplecione w to pytanie drogi krzyżowej - przekazał artysta, który następnie, wraz z bp. Michałem Janochą poprowadził pierwszą Drogę Krzyżową. On też poprowadził rozważania kolejnych stacji.