Po 10. dniach wędrówki na Jasną Górę dotarła Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna. Hasłem przewodnim pielgrzymki były słowa: „Pan mój i Bóg mój”. Pątnicy uczestniczyli w uroczystej Eucharystii koncelebrowanej, której przewodniczył kard. Kazimierz Nycz.
W tym roku na czele WAPM szła grupa wojskowa. Dołączyła do nich orkiestra wojskowa oraz kompania honorowa żołnierzy Jednostki Wojskowej Komandosów Lublińca ze swoim sztandarem. Z pielgrzymami WAPM modlili się też m.in. pątnicy z Pieszej Pielgrzymki Archidiecezji Lubelskiej, Pieszej Pielgrzymki diecezji Zamojsko-lubaczowskiej, Łowickiej Pieszej Pielgrzymki Młodzieżowej, Ogólnopolskiej Pieszej Pielgrzymki Straży Pożarnej.
Na progu Eucharystii słowo powitania do pielgrzymów skierował przeor Jasnej Góry o. Maciej Ciechanowski. – Dziękujemy, że jesteście, że tak licznie tu przychodzicie do Matki Jezusa. Maryja była w wieczerniku, tam gdzie apostołowie. I tu na Jasnej Górze też jest wieczernik. Są apostołowie, czyli wasi biskupi, i oni mają pełnię święceń. Być może Maryja uczyła ich jak otworzyć się na działanie Ducha Świętego i na zesłanie. Bo Ona pierwsza Go przyjęła w zwiastowaniu. Życzę Wam tego życia, które pochodzi od Boga. Bóg jest życiem, jest ogniem, Jest jak wiatr. To są symbole Boga, który przychodzi. Niech On się nie kojarzy ze świętym spokojem. Bo to jest ideał tych, którzy leżą na cmentarzu. Życzę Wam głębokiej radości, głębokiej wiary i promieniowania Bogiem, żeby każdy, kto w Twoje oczy zajrzy zobaczył Boga w Tobie – mówił przeor.
Homilię do pielgrzymów wygłosił bp Stanisław Budzik. Hierarcha zauważył, że nauka Pana Jezusa musiała budzić wielkie zdumienie u Jego słuchaczy. Przemawiał nie tylko z wewnętrznym żarem i przekonaniem, ale z mocą, która przychodziła z wysoka. Słowom towarzyszyły niezwykłe znaki, jakich nie można inaczej dokonać, jak tylko palcem Bożym.
Wędrujemy do sanktuariów maryjnych, kochamy naszą Matkę, podziwiamy Jej duchowe piękno, ale to jeszcze nie wszystko. To nawet nie jest najważniejsze, bo najważniejsze jest naśladowanie, kroczenie drogą, którą przeszła Maryja przed nami. Nasza najwspanialsza nauczycielka, wzór zasłuchania się w Słowo Boże, zachowywania tego słowa w sercu i wypełniania w życiu. Każdy, kto słucha słowa i przyjmuje Chrystusa naśladuje Maryję. Tak jak Ona rodzi Chrystusa i karmi Go w swoim sercu. Rodzi Go i karmi w sercu świata. Jest błogosławiony, czyli szczęśliwy, przemieniony przez Słowo Boże. Jest pełen radości, bo z Chrystusem, jak podkreśla papież Franciszek, zawsze rodzi i się i odradza radość – dodał bp Budzik.
– Drodzy pielgrzymi, wasze utrudzone nogi po wielu dniach wędrówki stanęły na Jasnej Górze. Przed wami miasto Boże. W jego murach Bóg wybrał sobie mieszkanie. Uczynił je tronem swojej łaski. To tutaj dał narodowi polskiego w osobie Najświętszej Maryi Pannie przedziwną pomoc i obronę. To tutaj wsławił jej obraz niezwykłą czcią wiernych. Nic więc dziwnego, że ze wszystkich stron przychodzą tutaj pielgrzymi. Nie żałują ani sił ani czasu, nie boją się spiekoty ani deszczu, nie zważają na trud niewygody. To nic, że moment spojrzenia w Jej oczy był krótki. Przecie Maryję i Jej piękno oglądaliście przez wszystkie dni waszej pielgrzymki. Dzień po dniu odkrywaliście tajemnicę duchowego piękna Matki naszego Pana – mówił.
Hierarcha przywołał także postacie: św. o Maksymiliana Marii Kolbe, sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, bł. kard. Stefana Wyszyńskiego, kapłanów, którzy w Niepokalanej widzieli wzór.
Na zakończenie Eucharystii kard. K. Nycz prosił pielgrzymów by zabrali błogosławieństwo Boga w Trójcy Świętej Jedynego do domów, do wiosek i miasta, wszędzie tam gdzie przyjdzie im przezywać życie po tej pielgrzymce. – Jana Góra zawsze była, jest i powinna być miejscem, gdzie się głosi miłość i nadzieję. Ludzie przez wieki przychodzili tu, nawet wtedy, gdy po ludzku nie mieli nadziei. Dziś jest dość miejsc gdzie się głosi strach. Niech Jasna Góra i spotkanie z Jezusem przez wstawiennictwo Matki Najświętszej będzie źródłem tej nadziei – mówił kardynał. Hierarcha podziękowała pielgrzymom, służbom i osobom, które je przyjmowały za dar pielgrzymowania.