Msza św., zobowiązanie mężczyzn i "Piknik z tatą". Las Bielański gościł całe rodziny na świętowaniu Dnia Ojca.
Spotkanie otworzyła Eucharystia w kościele pokamedulskim w intencji dziękczynnej za kończący się rok szkolny i akademicki. W homilii ks. Wojciech Drozdowicz, proboszcz parafii bł. E. Detkensa, przypomniał historię życia brytyjskiego rockowego i bluesowego muzyka, którego urodziła 16-latka, a wychowała babcia.
- Do tej pory jest znanym, dobrym gitarzystą. Eric Clapton w młodości pławił się w alkoholu i narkotykach oraz szybkich i przelotnych związkach. Pierwsza terapia od narkotyków nie przyniosła rezultatu. Zmiana rozpoczęła się, kiedy urodził mu się syn w 1986 roku. Odstawił alkohol i narkotyki. Mieszkał w USA, a syn w Anglii. W wieku 4 lat dziecko odwiedziło ojca, spędzając z nim czas w Nowym Jorku. Jednym z elementów dnia była wizyta w zoo, którą chłopiec, według późniejszych relacji, bardzo się cieszył. Radość przeplotła się z wielką życiową tragedią. 4-letni Conor wypadł z okna mieszkania na 53. piętrze. Zginął na miejscu. Możemy tylko próbować wyobrazić sobie, co czuł wtedy artysta. Śmierć dziecka to dla każdego rodzica największy wymiar bólu i rozpaczy - mówił w kazaniu ks. Drozdowicz.
Na podstawie autobiografii muzyka przypomniał, że Clapton padł na kolana i prosił o pomoc, bo był u kresu wytrzymałości i nie miał siły żyć. - Napisał po latach, że artysta powiedziałby, iż zmienił kierunek, ale on określił swoją przemianę jako odnalezienie tego, czego szukał od lat. Od tego czasu nigdy nie zapomniał o porannej modlitwie na kolanach i wieczornej jako dziękczynienie za życie. Wrócił do kontaktu z córką, z którą nie utrzymywał relacji. Wiele piosenek poświęcił chłopcu, ale jedna jest szczególna. To "Tears in Heaven" - przypomniał ks. Drozdowicz, odtwarzając ten utwór z głośników.
Historię Claptona porównał do II czytania niedzielnego, mówiącego o burzy na jeziorze. - Zrywa się wichura, a Jezus nadal śpi. Jest i Go nie ma. Pytają Go, czy Go to nie obchodzi, że giną. Tak samo można zapytać o śmierć tego czterolatka. Jezus mówi: "Obchodzi mnie". Burza szaleje wokół nas, ale w łodzi z Jezusem znajdziemy ukojenie, czyli zawsze szukajmy Jego bliskości - wyjaśnił proboszcz.
Wspólną modlitwę zakończyło zobowiązanie ojców, zaczerpnięte z filmu "Odważni". Poprowadził je Karol Regulski z Katolickiego Centrum Kultury "Dobre Miejsce" na Bielanach. - Takie zobowiązanie daje chrześcijańskim ojcom świadomość tego, kim są i co mają robić. Ma ono wielkie znaczenie przed Bogiem - zapowiedział.
"Uroczyście ślubuję przed Bogiem wziąć pełną odpowiedzialność za siebie, moją żonę i dzieci. Będę kochał ich, ochraniał i służył im. Będę prowadził ich do Boga jako duchowy przewodnik rodziny. Będę wierny mojej żonie, kochał ją i szanował. Będę gotowy oddać za nią życie, tak jak Chrystus oddał życie za mnie. Będę uczył syna/córkę miłości do Boga z całego serca, z całego umysłu i z całej siły. Będę uczył ją/jego szacunku dla władz i odpowiedzialności. Będę walczył ze złem, dążył do sprawiedliwości, miłosierdzia i miłości. Będę traktował innych z życzliwością, szacunkiem i współczuciem. Będę pracował sumiennie dla dobra mojej rodziny. Wybaczę tym, którzy mnie skrzywdzili, i pojednam się z tymi, których sam skrzywdziłem. Będę żył uczciwie jako człowiek odpowiedzialny przed Bogiem. Będę czcił Boga, słuchał Jego słowa i wykonywał Jego wolę" - ślubowali ojcowie.
Po modlitwie przyszedł czas na rozrywkę. Małgorzata Hutek z Karolem Makowskim na pianinie i puzonie oraz Maciejem Szczycińskim grającym na gitarze basowej zaprosili do świata wrażliwości, improwizacji i muzyki.
W tym czasie w kościele dk. Jan Ogrodzki posługiwał modlitwą wstawienniczą i udzielał błogosławieństwa indywidualnego. Zaprosił też do bocznej kaplicy na tłumaczenie czytań z dnia i modlitwę do Ducha Świętego. - W dzisiejszej Ewangelii Jezus zabiera nas do nowego życia, które dla nas przygotował. To zaproszenie kieruje do nas Chrystus. Tym, który walczy, byśmy z niego nie skorzystali, jest zły duch. Jego obrazem jest wzburzone jezioro. Zły duch zaatakował w czasie przeprawy. Siedzibą zła w przekonaniu Starego Testamentu były głębiny morskie, co wiązało się z wierzeniami Greków. Morze wzburzone było dla nich wyrazem gniewu sił zła. Narody żeglarskie, co przejął także Izrael, panicznie bały się burzy. Ona była dla nich wielką tragedią. W tym ewangelicznym obrazie widzimy, że zły duch chce przeszkodzić w przeprawie. Jezus śpi, bo jest spokojny, bo ma władzę nad szatanem - wyjaśniał. dk Ogrodzki.
Zauważył, że szatan podpowiedział ludziom, by z wyrzutem zgłosili się do Jezusa. - Nie bójmy się o nasze życie doczesne bardziej niż o nasze życie wieczne. Jezus rozumie nasz lęk. Nie bójmy się. To jest najważniejsze przesłanie dla dzieci - że Bóg jest źródłem naszego bezpieczeństwa - mówił.
Modlitwę do Ducha Świętego współprowadziła katolicka wspólnota Shalom, która jest międzynarodowym stowarzyszeniem wiernych, działającym od 1982 roku. Obecnie działa ona w ponad 33 krajach, głosząc doświadczenie Jezusa przez działania ewangelizacyjne wśród młodzieży, rodzin i dzieci oraz biednych.
Teren wokół kościoła w Lesie Bielańskim zamienił się po Eucharystii w kiermasz rękodzieła, wiejskiego jadła i zabaw dla dzieci. Marianna Janczarska zapraszała do czytana najmłodszym.
"Piknik z tatą" zapoczątkował kilkanaście lat temu ks. Bogusław Jankowski.