Powstanie Warszawskie kojarzy się przede wszystkim z lewobrzeżną częścią miasta. Walki na Pradze, choć ważne, uchodzą najczęściej uwadze mieszkańców, historyków czy autorów opracowań.
O Powstaniu na Pradze mówi się niewiele i rzadko, wiedza o nim także jest znikoma, a tak naprawdę walki tutaj dopełniały to, co działo się w Warszawie, działania po obu stronach Wisły były równoległe. Odkryłam, że ludzie ze zdziwieniem reagują, kiedy mówię, że tu było Powstanie. Dlatego zdecydowaliśmy się podjąć ten temat w postaci wystawy - mówiła 18 września na wernisażu w Muzeum Warszawskiej Pragi Aleksandra Sołtan, kurator.
Pretekstem do powstania ekspozycji była piosenka „Kłaniaj się Pradze” Jerzego Wasowskiego.
Wystawa, zlokalizowana w trzech pomieszczeniach, opisuje kilka miesięcy życia na Pradze, od lipca 1944 roku do początku 1945 roku. Jest podzielona na trzy części. Pierwsza to wybuch walk i szybkie ich zakończenie. Otwiera ją mapa, która pokazuje Pragę z lotu ptaka. Naniesione zostały na niej miejsca egzekucji oraz tymczasowych pochówków powstańców i ludności cywilnej.
W tej części ekspozycji głos zabiera przywódca zrywu na Pradze.
- Powstanie było potrzebne, by była wolna Polska. Inaczej Stalin nie uznałby naszej niepodległości, bo nie było siły, która by się mu sprzeciwiła. Jako dowódca wydałem rozkaz przerwania powstania i zejścia do konspiracji. To nie była kapitulacja. Powstanie trwało. Potem były działania partyzanckie, które miały na celu niszczenie Niemców na ulicach - mówi w krótkim nagraniu przygotowanym przez syna, ppłk Antoni Żurowski ps. Papież, komendant Obwodu VI-Praga.
- Już 27 lipca Praga była miastem frontowym. Jeśli chodzi o Powstanie, to właściwie już 2 sierpnia było po wszystkim. To dlatego Powstanie na Pradze jest pomijane. Ppłk Żurowski podkreślał, że nie mieli szans. Wojsko niemieckie było uzbrojone, także w oczekiwaniu na Armię Czerwoną. Ściągnęli tu działa. Mieli pociąg pancerny. Ale powstańcy się nie poddali. W narracji opieramy się na rozkazie Żurowskiego, który meldunkiem zawiesił powstanie na Pradze. Ono nie upadło, tylko przeszło w stan konspiracji. Dzięki temu Praga była mniej zniszczona, ale strefa śmierci biegła wzdłuż ul. Targowej. Widać to po Szpitalu Praskim, w którym walki powstańcze spowodowały istotne uszkodzenia budynków, szpital przeniesiono do obiektów oddalonych od rzeki i widać to po kościele św. Floriana, który został celowo wysadzony 14 września - dodaje Anna Mizikowska, druga kurator wystawy.
Druga część wystawy ukazuje codzienne życie w przyfrontowym mieście.
- Walki trwały krótko, ale historia Powstania na tym się nie skończyła. Po obu stronach Wisły toczyły się w tym czasie dwie zupełnie inne historie, ale ściśle ze sobą się łączą. Prażanie żyli w bardzo trudnej sytuacji miasta frontowego. Już przed wybuchem Powstania Niemcy ściągnęli tu znaczne siły, kilkanaście tysięcy znakomicie uzbrojonego, wyszkolonego wojska. Było to też przyczyną małych szans powstańców - opowiadała A. Sołtan.
„Od 19 września prawobrzeżna Warszawa miała prezydenta. Marian Spychalski wraz z Zarządem Miasta próbował rozwiązywać bieżące problemy: jak uruchomić piekarnie, odzyskać węgiel z płonących hałd, rozdzielić radziecką mąkę, pochować poległych, reglamentować żywność. Gdy na lewym brzegu hitlerowcy burzyli miasto, na prawym ukazywało się „Życie Warszawy”, trwały próby chóru, zawiązały się zespół kameralny i orkiestra. W listopadzie 1944 roku w działającym na prawym brzegu teatrze odbyła się pierwsza premiera. Aktorzy grali z pamięci, we własnych ubraniach. Publiczność przyniosła krzesła ze sobą. Robotnicy starali się ocalić to, co zostało z fabryk i uruchomić produkcję. Kupcy składali się na odbudowę Bazaru Różyckiego. Lekarze ze Szpitala Praskiego reaktywowali Wydział Lekarski. Praga starała się żyć” - czytamy w opisie ekspozycji.
Trzecia cześć opowieści ukazuje łączenie ze sobą dwóch części miasta po wkroczeniu Armii Czerwonej. Fizycznie ułatwiały to grubo skuta lodem Wisła i pierwsze mosty pontonowe. Ruch odbywał się w obie strony. Prażanie przechodzili po opał, szukać bliskich i na handel. Wracający do stolicy warszawianie kierowali się na Pragę, by znaleźć dach nad głową czy krewnych.
Na wystawie „Praga ’44” można zobaczyć dokumenty archiwalne, obwieszczenia, pamiątki z tego okresu. Eksponaty pochodzą z zasobów Muzeum Warszawskiej Pragi, w tym z darów mieszkańców, ale zostały także wypożyczone ze zbiorów innych warszawskich instytucji. Obiekty są uzupełnione nagraniami, fragmentami wywiadów, audycji Polskiego Radia, które po Powstaniu wznowiło nadawanie 1 lutego 1945 roku właśnie z ul. Targowej 63 i filmów m.in. z kroniki filmowej. Pokazane są też dokumenty z Powstania na Pradze, które wcześniej nie były prezentowane oraz skrzydło drzwi z aresztu tymczasowego przy ul. 11 listopada, który powstał po tym, jak na Pragę wkroczyła Armia Czerwona.
- W tym areszcie katowano i zabijano żołnierzy Powstania, więc jest to bardzo smutne świadectwo tego czasu - mówi Anna Mizikowska, zachęcając do obejrzenia zdjęć zrujnowanej katedry praskiej, figury Matki Bożej - wotum za uratowane życie, czy miseczki z zakładów Wedla, w której czerwonoarmista przynosił polskiej dziewczynie jeść.
- Historia ma wiele odcieni i my staramy się je przedstawić. Mamy kilka eksponatów, które ukazują Armię Czerwoną w pozytywnym świetle. Pokazujemy też fotografię ks. Kubsza, kapelana, który błogosławi miastu przez Wisłę. Co ciekawe, on przybył z amią ludowego Wojska Polskiego, ale potem już oddalono go z tej funkcji - dodaje.
Wystawa jest niewielka. - Ona sygnalizuje tylko pewne sprawy, zajawia temat. Mamy niewiele eksponatów, które uzupełniają nagrania audio. Warto wybrać się na zajęcia edukacyjne i wydarzenia jej towarzyszące - zachęca Anna Mzikowska.
Na wernisażu byli obecni świadkowie wydarzeń sprzed 80 lat.
- Miałam wtedy 6 lat. 13 września przyszli kościuszkowcy i nasz dom przy ul. Rybnej spłonął. Zamieszkaliśmy w piwnicy przy ul. Zamoyskiego 43. Miałam zapalenie przewodów słuchowych. Wyleczył mnie jakiś Rosjanin mazidłem końskim. Z dachu domu na Zamoyskiego widziałam jak płonęła Warszawa. Słychać było ostrzał. Budynek przy ul. Zamoyskiego przejęła Armia Czerwona i zajmowała do lat 60-tych. Poszliśmy na ul. Skaryszewską. Mieliśmy pokój z kuchnią i mieszkało nas tam 11 osób. Teraz też mieszkam przy ul. Skaryszewskiej i prowadzę Klub Sąsiada - wspomina Róża Karwecka.
Z wyzwolenia pamięta też szczęśliwe historie.
- Moja ciocia w powstania szła z meldunkiem na Brzeską i została ranna. Z Rybnej na noszach przenieśliśmy ją na Zamoyskiego. Leżała w piwnicy. Była ładna i zainteresował się nią jeden kościuszkowiec z gitarą. Zakochali się i zostali małżeństwem. My mówiliśmy na nich „kościuszkowcy”, ale tu na wystawie jest plansza ze słowami mojej nauczycielki Jadwigi Czajki z 15 września 1944 roku. Mówi tak: „Doszliśmy na Targową. Nareszcie zobaczyłam i naszych żołnierzy i bolszewickich. Wszędzie odezwy, fotografie Rządu Wyzwolenia Narodowego itd. Wszystko w tym samym duchu. Rząd londyński - samozwańczy. Podszedł do nas kapitan Polak, objaśnił nam, że tu oto jest rząd, rezydujący w Lublinie. Flagi jeszcze wiszą, ale u nas kazali zdjąć, bo nie maja sierpa”. I ona nie używa słowa „kościuszkowcy”. Dziwne – dodaje.
Wystawa będzie otwarta do 23 lutego 2025 roku. W czwartki wstęp do Muzeum Warszawskiej Pragi jest wolny.
Najbliższe oprowadzanie kuratorskie zaplanowano 26 września o godz. 18. Wspólnie z IPN 17 października o 14.30 Muzeum zaprasza na debatę o roli Pragi w Powstaniu Warszawskim.