Jej mieszkanie na Ochocie było jak betlejemska stajenka. Pełne radości z każdego uratowanego dziecka.
Kiedy Niemcy w 1939 r. bombardowali Warszawę, leżała w szpitalu Dzieciątka Jezus. Odłamki pocisku spadły na salę pełną dzieci. Uratowano tylko kilkoro. Twarz dwuletniej Marii była tak poparzona, że nie mogła ani jeść, ani nawet przełykać. Lekarze kazali zabrać ją, by umarła w domu. Nad łóżeczkiem wisiał obrazek Matki Bożej. Jej mama modliła się całą noc, by choć na chwilę udało się rozchylić jej poranione usta i wlać kilka kropel wody. To był chyba pierwszy z cudów w życiu Marii Bramskiej. Nie bez powodu urodziła się w jedną z największych maryjnych uroczystości – Niepokalanego Poczęcia NMP.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.