Przyjaciele i członkowie Wspólnoty Sant'Egidio modlili się pod przewodnictwem abp. Adriana Galbasa za zmarłych bezdomnych. W Eucharystii uczestniczył także ks. Marcin Szczerbiński, jałmużnik archidiecezjalny.
Msza św. została odprawiona w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus na Tamce, gdzie Wspólnota św. Idziego prowadzi „Szafę Przyjaciół”, z której biedni i bezdomni mogą wybierać sobie odzież i obuwie.
- To wielka radość modlić się z naszym pasterzem, którego gościmy w parafii po raz pierwszy, za zmarłych bezdomnych i ubogich, siostry i braci, w których chcieliśmy rozpoznać Chrystusa umęczonego, a którzy kiedyś przed Panem będą mogli rozpoznać w nas przyjaciół – witał przybyłych ks. Mirosław Kreczmański, proboszcz parafii na Tamce.
Modlitwę od kilku lat organizuje na Powiślu Wspólnota Sant’Egidio.
- Chcemy wspomnieć tych, których już z nami nie ma, a którzy często zmarli na ulicach. Zaczęło się od Jarka, który odszedł 14 lat temu na zawał. Nie miał ubezpieczenia, co było przeszkodą w dostępie do służby zdrowia. Bezdomni nie są na ulicy z własnego wyboru. A kiedy już na niej mieszkają przez wiele lat, to nabawiają się dolegliwości fizycznych i psychicznych. Pomaganie im jest formą odpowiedzialności za nasze miasto i odpowiedzialności nas w Kościele jako uczniów Chrystusa – tłumaczyła na rozpoczęcie Mszy św. Magdalena Wolnik, odpowiedzialna za warszawską Wspólnotę św. Idziego.
Od ostatniego roku w stolicy zmarło pięć osób, które nawiązały bliższe relacje z Sant’Edigio.
- Artur Kunach zmarł w wieku 46 lat kilka dni temu. Na ingresie arcybiskupa Galbasa niósł dary. Mieszkał w Domu Braci. Często tu bywał, zawsze chętny do pomocy. Po pewnym czasie dowiedzieliśmy się, że w dzieciństwie opiekował się sparaliżowana mamą. Zmarli także Konstanty Godlewski z szałasu na Siekierkach i Wojtek Okuniewski, który miał radiowy głos i pracował jako lektor. Zmarła Wiesia Bawro, która nie potrafiła pogodzić się ze śmiercią męża w pandemii. Józek Zemlak, który miał bardzo czyste mieszkanko w pustostanie, nie pokonał raka. Odeszło też wiele innych osób przez ten rok – mówiła Magdalena Wolnik.
W homilii abp Adrian Galbas dziękował Wspólnocie św. Idziego za działalność w Warszawie i dynamiczny rozwój.
- Na co dzień praktykujecie dobre rozumiana jałmużnę, dobrze rozumina modlitwę i dobrze rozumiany post, także poprzez życie w solidarności z tymi, którzy żyją w ubóstwie wielorakim na stałe. Dziękuję, że ta pomoc jest zanurzona w Kościele, że droga, którą proponuje Kościół jest przez was przyjęta. Dziękuję, że tyle miejsca poświęcacie braterstwu, jedności, iże tak ważna jest dla was modlitwa o pokój i jego budowanie między sobą – wyraził wdzięczność metropolita warszawski,
Mówiąc o zmarłych bezdomnych wyraził nadzieję, że są już szczęśliwi w niebie.
- Mają już swoje mieszkanie, bo jak mówi Jezus „W domu Ojca Mego jest mieszkań wiele”. I to są mieszkania tak samo urządzone. Tam liczy się już tylko jedno kryterium: że jest się dzieckim Bożym. Nie ma znaczenia, czy do tego domu wstępuje wielki, ważny człowiek, hierarcha, bogacz, czy ktoś, kto był bezdomny. Wierzę się, ze pan Artur, który przyniósł mi ampułki na Mszy ingresowej dale będzie mnie wspierał. Iże ci, którzy gdziekolwiek i kiedykolwiek umarli w bezdomności, będą teraz nas wspierać, byśmy nie stracili głowy, a jeszcze bardziej: byśmy nie stracili głowy – mówił abp Adrian Galbas.
W modlitwie wiernych wymieniane były imiona lub imiona i nazwiska zmarłych bezdomnych i ubogich. Jeśli ktoś usłyszał imię swojego przyjaciela miał możliwość podejścia do ołtarza i zapalenia świeczki.
Na zakończenie Mszy św. wszyscy otrzymywali kwiaty - „znak przyjaźni i symbol nadziei i wiary w życie wieczne”.
Po modlitwie ubodzy zgromadzili się na agapie w ASP.
W stolicy Wspólnota św. Idziego działa od 2008 r. Jej członkowie spotykają się z bezdomnymi na cotygodniowych kolacjach na ulicy, odwiedzają ich na peryferiach miasta oraz prowadzą w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus „Szafę Przyjaciół”, do której dary rzeczowe można składać w poniedziałki w godz. 18 – 20.
Modlitwa za zmarłych bezdomnych została podjęta przez Wspólnotę św. Idziego po śmierci na dworcu Termini w Rzymie 31 stycznia 1983 r. Modesty Valenti. Kobiecie tej obsługa karetki odmówiła zawiezienia do szpital, bo była brudna.