- Idąc przez ciemne miasto, módlcie się także za nie oraz o pokój na świecie i we własnych sercach - prosił abp Adrian Galbas, błogosławiąc ponad 200 pielgrzymów.
Pątnicy wyruszyli 17 października wieczorem na trasę IX Nocnej Drogi Różańcowej. Wydarzenie pod hasłem "Pielgrzymi nadziei", nawiązującym do przeżywanego roku jubileuszowego, zgromadziło około 200 uczestników, którzy modlili się za Polskę i Kościół, a także zanosili intencje własne. Pielgrzymka rozpoczęła się Mszą św. o godz. 21 w parafii Opatrzności Bożej przy ul. Dickensa na Ochocie, a zakończyła Eucharystią 18 października o godz. 7 w parafii Matki Bożej Pompejańskiej na Białołęce.
Abp Adrian Galbas odprawił Mszę św. Na rozpoczęcie IX Nocnej Drogi RóżańcowejMszy św. na rozpoczęcie pielgrzymki przewodniczył abp Adrian Galbas. W homilii metropolita warszawski podkreślił trzy cechy modlitwy różańcowej: jej prostotę, pokorę i wielką skuteczność. Nazwał ją modlitwą na wskroś ewangeliczną, ponieważ w czasie jej medytowania, "Ewangelia jakby przez nas przepływa". Jest też pokorna, gdyż "właściwie »my« nie istnieje", co chroni modlitwę przed pokusą wywyższenia samego siebie. Mówiąc o skuteczności, arcybiskup zauważył, że 20 minut modlitwy "wpływa na pozostałe 23 godziny i 40 minut".
Arcybiskup zwrócił szczególną uwagę na nocny wymiar pielgrzymki.
- W pewnym sensie całe nasze życie tutaj na Ziemi jest jakby w ciemności - mówił, porównując trudności życiowe do przechodzenia przez "ciemną dolinę", o której mówi Psalm 23.
Cytując encyklikę Lumen fidei papieża Franciszka, podkreślił, że "wiara nie jest światłem, rozpraszającym wszystkie ciemności, ale lampą, która w nocy prowadzi nasze kroki, a to wystarcza, by iść". Zachęcał pielgrzymów, by idąc przez ciemne miasto, modlili się także za nie oraz o pokój na świecie i we własnych sercach.
- Kiedy będziecie iść przez ciemność, która jest między piątkiem a sobotą, to pomyślcie o tej ciemności dużo intensywniejszej. Być może ciemności, która jest teraz w was, ciemności pytań bez odpowiedzi, ciemności gasnących nadziei, ciemności smutku i odrzucenia, ciemności cierpienia fizycznego, ciemności bólu... Oby te wszystkie ciemności zostały rozświetlone światłem wiary, która przychodzi przez Różaniec. W czasie tej drogi myślcie także o ciemnościach tego miasta. Gdy będziecie przechodzić obok szpitali, koło hospicjów, aresztów, koło domów publicznych, koło mieszkań, w których ludzie się kłócą, w których przeżywają swoje ogrójce, myślcie o nich wszystkich. Powierzajcie ich wszystkich Panu Bogu z prośbą, aby w naszej Warszawie jak najwięcej z nich w swoich ciemnościach zobaczyli światło - prosił abp Adrian Galbas.
Abp Adrian Galbas o modlitwie różańcowejUczestnicy mieli do pokonania trasę o długości 20 km. Droga prowadziła ulicami stolicy, łącząc dwie diecezje. Pątnicy wędrowali w ciszy, w grupach liczących maksymalnie 30 osób. Każdą grupę prowadzili przewodnicy i lektorzy słowa Bożego.
Co kilometr zaplanowano krótkie rozważania tajemnic różańcowych. W tym roku w drodze towarzyszyli im świadkowie nadziei, czyli święci, wokół których rozważania różańcowe osnuła siostra Mirona Turzyńska, franciszkanka od Pokuty i Miłości Chrześcijańskiej. Przewidziano cztery dłuższe, półgodzinne postoje w sanktuarium św. Andrzeja Boboli, gdzie nawiedzono relikwie, kościele Wszystkich Świętych w Śródmieściu, z możliwością adoracji Najświętszego Sakramentu, przy grobie bł. Jerzego Popiełuszki, gdzie modlono się przy jego relikwiach, w tym sutannie, w której go zamordowano, oraz w parafii św. Jadwigi Śląskiej na Żeraniu.
Dla wielu uczestników było to pierwsze takie nocne przejście. Tomasz, 27-letni przedsiębiorca, przyznał, że do udziału namówili go bardzo wierzący rodzice, a dla niego samego była to decyzja podyktowana potrzebą przemiany duchowej oraz chwili spokoju i przemyśleń wewnętrznych.
Po raz pierwszy szła także pani Irena Farmas, która na co dzień należy do koła Żywego Różańca w parafii w Ząbkach.
- Póki jeszcze czuję się na siłach, to właśnie próbuję. I bardzo jestem szczęśliwa z tego powodu, że wyruszam - mówiła, przed drogą. Jej główną intencją była modlitwa o nawrócenie tych, którzy odeszli od Boga.
Justyna i Jarosław Szwagowie szli po raz drugi. Jak wspominali, za pierwszym razem nie byli pewni, czy dadzą radę przejść całą noc, ale zmotywowali ich starsi pątnicy idący z wielką werwą. Małżeństwo wyruszyło, modląc się przede wszystkim za czwórkę swoich dzieci.
Wśród pątników można było też dostrzec grupę dominikanów. Sześciu braci z nowicjatu na Służewie postanowiło przejść pierwszy etap, do sanktuarium św. Andrzeja Boboli. - Z radością poszlibyśmy dalej, ale jutro od rana mamy zajęcia - tłumaczył Franciszek Ciesielski. Jak dodał, od wstąpienia do zakonu odkrywa Różaniec jako głęboką formę medytacji nad życiem Pana Jezusa.