Podczas "Widzenia na Rakowieckiej" prokurator Andrzej Witkowski oraz Krzysztof Wyszkowski, działacz Solidarności, kwestionowali ustalenia procesu toruńskiego.
Spotkanie, którego współorganizatorem była Fundacja Archiwum Jana Olszewskiego prowadził w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów PRL 15 października red. Tadeusz Płużański. W jego trakcie zaproszeni goście przekonywali, że wyreżyserowany proces i ustalone poza sala sądową wyroki w spawie zabójstwa ks. Jerzego już dawno, w wolnej Polsce powinny być przeprowadzone zgodnie z prawdziwą wersją wydarzeń, a nie wedle narracji komunistycznej władzy i bezpieki.
- Ksiądz Jerzy jest dla mnie kimś więcej niż pokrzywdzonym w procesie karnym. Jest moim przyjacielem duchowym. Wierząc w świętych obcowanie, staram się z nim jak najczęściej „spotykać” w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, co daje mi też siłę, by stawiać czoła wszystkim wyzwaniom. Ks. Jerzemu jako pokrzywdzonemu zabiera się prawo do pamięci, jak przebiegało jego męczeństwo, które spłycono przez fałszywe dowody w procesie toruńskim. Chcę przywrócić jego prawo jako pokrzywdzonego do prawdy - mówił prokurator Andrzej Witkowski.
Mówił też o nietypowych zdarzeniach, kiedy jeszcze prowadził śledztwo.
- Przyniesiono mi na biurko grubą teczkę materiałów z Urzędu ds. Wyznań. Zostawiono bez formalnego przekazania, bez protokołu. Była w niej też m.in. mała karteczka dopięta do pisma wysłanego do episkopatu Polski: „Towarzyszu Łopatka, proszę wzmożyć działania przeciw ks. Popiełuszce”, podpisane „Jaruzelski”. Okazałem generałowi ten karteluszek. Odpowiedział, że tam nie ma daty. Ale przecież dotyczyła pisma, które było z datą? - wspominał prokurator, mówiąc też, że przyszli skazani za zabójstwo funkcjonariusze SB jeszcze we wrześniu 1984 roku byli obserwowani przez wojsko.
- Jedynym urzędnikiem, który mógł zarządzić obserwację wojskową za nimi był szef MON, czyli Kiszczak. To było przygotowanie pod przyszłe działania. To właśnie Kiszczak proponował wysłanie ks. Jerzego na studia zagraniczne jako rozwiązanie problemu - mówił.
Wskazał, że na wyjazd ks. Jerzego do Bydgoszczy jego stały kierowca został zastąpiony Waldemarem Chrostowskim, na jego wyraźną prośbę.
- Później, już w procesie toruńskim przyjęto wersję zdarzeń Chrostowskiego bez zweryfikowania - uzupełnił prokurator.
W trakcie spotkania przekonywał, że ks. Popiełuszko nie został zamordowany 19 października 1984 roku na tamie wiślanej we Włocławku, lecz 6 dni później, po brutalnych torturach na terenie zarządzanych przez wojsko bunkrów w Kazuniu, podczas których nie zgodził się pójść na współpracę. Mówiono, że oprawcy poruszali się dwoma autami i było ich więcej niż tych skazanych przed sądem.
- Nie mam wątpliwości, że ks. Jerzy został doprowadzony do innego samochodu niż ten, który go zatrzymał - mówił prokurator.
W jego ocenie jednoznaczne odtworzenie przebiegu zbrodni z dokumentów, chociażby sądowo-lekarskich, otwiera drogę do wykrycia sprawstwa kierowniczego zabójstwa sprzed 41 lat.
Jednocześnie A. Witkowski zapewnił o chęci wyjaśnienia sprawy do końca.
- Po prostu czekam, aż mnie ojczyzna wezwie po raz trzeci do wyjaśniania okoliczności śmierci ks. Jerzego Popiełuszki]. [...] Dźwigam to wszystko, bo nie jest to możliwe, żebym jako prokurator kiedykolwiek pogodził się z porażką w tej sprawie. I będę walczył do końca. Zapewniam. Tak że bardzo, bardzo jeszcze raz dziękuję za to wyróżnienie w postaci możliwości takiego spotkania dla mnie, jako dla Prokuratora Rzeczypospolitej Polskiej, którym nigdy nie przestanę być - podkreślił Andrzej Witkowski.
Uczestnicy spotkania w muzeum otrzymali przedruk mowy końcowej Jana Olszewskiego w procesie toruńskim. Mogli obejrzeć na XI Pawilonie wystawę planszową „Jan Olszewski. Oskarżyciel posiłkowy. Oskarżyciel systemu” o ks. Jerzym Popiełuszce i procesie toruńskim opowiadającą o wydarzeniu przez pryzmat mowy końcowej Jana Olszewskiego, wystawę druków podziemnych „Męczennikowi Kościoła w Polsce” oraz ekspozycję składającą się z elementów oryginalnego umeblowania sali sądowej w Toruniu, w której toczył się proces.