Władysław Bartoszewski nie żyje

Tomasz Gołąb

publikacja 24.04.2015 21:33

Odszedł polityk, więzień Auschwitz, powstaniec warszawski. Miał 93 lata.

Władysław Bartoszewski nie żyje Tomasz Gołąb /Foto Gość

Władysław Bartoszewski, pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego, historyk, więzień Auschwitz, żołnierz AK zmarł w Warszawie, w szpitalu MSWiA.

Władysław Bartoszewski był politykiem, działaczem społecznym, historykiem, dziennikarzem, więźniem Auschwitz, działaczem Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnikiem Powstania Warszawskiego. Dwukrotnie był ministrem spraw zagranicznych. Kawaler Orderu Orła Białego. Ostatnio był sekretarzem stanu i pełnomocnikiem premiera do spraw dialogu międzynarodowego w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Absolwent Gimnazjum im. św. Stanisława Kostki w Warszawie (1937) oraz Liceum Humanistycznego Towarzystwa Wychowawczo-Oświatowego „Przyszłość” w Warszawie. Maturę zdał w 1939 r. We wrześniu 1939 r. uczestniczył w cywilnej obronie Warszawy jako noszowy. Od maja 1940 pracował w administracji Przychodni Społecznej nr 1 Polskiego Czerwonego Krzyża w Warszawie. 19 września 1940 r. został zatrzymany na Żoliborzu w masowej obławie zorganizowanej przez okupantów niemieckich. Od 22 września 1940 r. był więźniem niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz (numer obozowy 4427). Z obozu został zwolniony 8 kwietnia 1941 r., prawdopodobnie dzięki działaniom Polskiego Czerwonego Krzyża. Ratował od śmierci ukrywających się Żydów. Komuniści zafundowali mu długie lata więzienia po wojnie. Dziewięć razy świętował Boże Narodzenie w więzieniach – po raz ostatni w 1981 roku, w stanie wojennym. 

W dużym wywiadzie udzielonym naszej gazecie w 2005 r. mówił ks. Tomaszowi Jaklewiczowi i Przemysławowi Kucharczakowi: "Wojna przyniosła takie doświadczenia, których nie da się opisać. Byłem w samym środku tego wszystkiego. Ja nie byłem odważny, zawsze bardzo się bałem, pot mi spływał po plecach ze strachu. Ale mój strach mnie nie uprawniał do zrobienia czegoś podłego. Miałem jakąś zaciętość w oporze. Pamiętałem ciągle o tych 10 sprawiedliwych, których zabrakło w Sodomie. My, jako naród, sprawdziliśmy się, bo wszędzie byli ludzie sprawiedliwi, którzy pomagali innym. W najczarniejszych momentach – w więzieniu, w obozie, na zesłaniu, na gestapo. Przeżyłem Oświęcim – Bóg tak chciał. Hitlera przeżyłem, Stalina przeżyłem, ale setki moich kolegów i koleżanek nie przeżyło, zamordowano ich albo umarli. Stale się zastanawiałem: skoro jestem, to co z tego wynika?".

Władysław Bartoszewski był laureatem wielu nagród i odznaczeń: Orderu Orła Białego, Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi RFN, papieskiego Orderu św. Grzegorza Wielkiego, Krzyża Wielkiego Zakonu Rycerskiego i Szpitalnego św. Łazarza z Jerozolimy. W 2011 r. powołany został przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w skład Kapituły Orderu Orła Białego, która wybrała go na funkcję Kanclerza. 

Czytaj także:

Od września 1990 do marca 1995 r. pełnił funkcję ambasadora RP w Austrii. W latach 1997-2001 był senatorem IV kadencji z ramienia Unii Wolności. Zajmował urząd ministra spraw zagranicznych w rządzie Józefa Oleksego i Jerzego Buzka. Powołany przez premiera Donalda Tuska na sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu międzynarodowego, był członkiem komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego przed wyborami prezydenckimi w 2010 i w roku bieżącym.

"W moim indywidualnym rachunku dziękuję Bogu za łaskę poznania wielu wspaniałych ludzi, takich jak wybitna pisarka Zofia Kossak, której sekretarzem byłem przez ponad rok i która miała na mnie wielki wpływ. Jak ks. Jan Zieja, mój spowiednik z lat 1942–43, kiedy w warunkach wojny formowały się moje bardzo trudne decyzje i przeżywałem kryzys dezorientacji po zwolnieniu z obozu koncentracyjnego. Dziękuję za przyjaciół: ks. Andrzeja Bardeckiego, prof. Kazimierza Kumanieckiego, Jana Parandowskiego. Powinienem też wyliczyć kilkadziesiąt osób – kolegów i koleżanek, których nazwiska nic dzisiaj nikomu nie powiedzą, a którzy swoim zachowaniem w warunkach próby, więzienia, torturowania zawstydzali innych" – pisał też na łamach "Gościa".

Był autorem około 50 książek i blisko 1,5 tys. artykułów, głównie o Powstaniu Warszawskim, stosunkach polsko-żydowskich i polsko-niemieckich. W 1962 r. ukazały się: "Konspiracyjne Varsaviana poetyckie 1939–44" wydane w Warszawie. W Krakowie w 1967 r.: "Ten jest z Ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939–1945", zaś w 1974 r.: "1859 dni Warszawy". W ostatnich latach na swoim blogu pisał: "Napisałem sporo rzeczy lepszych i gorszych, ale źródłem prawdziwej satysfakcji jest dla mnie, że nie muszę się niczego, co napisałem, wstydzić, albo marzyć, aby zapadło się pod ziemię".

Przez kilka lat, od 2004 r. był felietonistą "Gościa". W 2008 r. pisał, dokonując swoistego podsumowania: "Za co dziękuję? W moim wieku jest zupełnie oczywiste, że człowiek dokonuje całościowego obrachunku życia. Rachunku świateł, półświateł, cieni i blasków, które w naszej biografii odegrały jakąś rolę. Ten bilans jest dla mnie naznaczony poczuciem ogromnej wdzięczności Bogu i ludziom za to wszystko, co mi się udało w życiu zrobić pozytywnego".

Na znak żałoby po śmierci Władysława Bartoszewskiego flagi Belwederu i Pałacu Prezydenckiego zostały opuszczone do połowy masztów.

Czytaj także: