Napaść na plebanii na Woli. 40-latek zamordował ojca kapłana

Tomasz Gołąb /KAI

publikacja 11.04.2019 23:32

Na plebanii parafii pw. św. Augustyna na warszawskiej Woli napastnik zaatakował mężczyznę, ojca jednego kapłanów archidiecezji warszawskiej. Kiedy na pomoc ruszył ksiądz, także został zaatakowany. Mimo reanimacji, zaatakowany starszy mężczyzna nie przeżył.

Napaść na plebanii na Woli. 40-latek zamordował ojca kapłana Morderstwo wydarzyło się w czasie rekolekcji wielkopostnych, gdy ojciec jednego z kapłanów wychodził z plebanii po spowiedzi. Tomasz Gołąb /Foto Gość

Rzecznik Komendy Stołecznej Policji kom. Sylwester Marczak poinformował, że do przedsionka plebanii wszedł agresor w wieku ok. 40 lat i napadł ok. 60-letniego mężczyznę. Jak dopowiedział KAI proboszcz parafii św. Augustyna ks. Walenty Królak, mężczyzna wychodził z plebanii, gdzie przystępował do sakramentu spowiedzi. - W obronie ofiary stanął jeden z dyżurujących kapłanów. On również został zaatakowany przez napastnika - dopowiada duchowny.

Policjanci przybyli się na miejsce w 3 minuty od wezwania i obezwładnili napastnika. - Kiedy był już obezwładniony, stracił przytomność i rozpoczęła się reanimacja. Napastnik został zabrany do szpitala i tam znajduje się pod naszym nadzorem - przekazał rzecznik warszawskiej policji.

W rozmowie z KAI proboszcz parafii św. Augustyna na Woli ks. Walenty Królak wskazuje, że sprawca napaści to również parafianin, będący najprawdopodobniej pod wpływem narkotyków lub innych używek. - Nie wiemy dokładnie, co sprowokowało jego agresję. Być może czekał na spotkanie z księdzem - wyjaśnia kapłan. Wskazuje, że wcześniej mogło dojść między mężczyznami do jakiejś wymiany zdań.

"Mężczyzna, który zaatakował, dziwny, łysy, ręce całe w tatuażach, w krótkim rękawku i krótkich spodenkach, był jakoś nad wyraz silny, mimo że dosyć dużej postury, został obezwładniony przez policję. Był tak silny, że jak siedziało na nim 5 policjantów, to nadal się rzucał w agresji. Przyjechał 2. patrol i oni pomagali go obezwładniać. A Ci policjanci nie byli drobni. Ja nie wiem, czy on nie był pod wpływem narkotyków. To tak wyglądało. On był w amoku" - komentował na portalu tvnwarszawa.pl jeden ze świadków, który obserwował akcję policji po wydarzeniu.

Pierwszy zaatakowany mężczyzna zmarł w szpitalu. Ksiądz, który stanął w jego obronie, nie odniósł poważnych obrażeń. Według ks. Śliwińskiego, napastnik nie używał noża. "To był rękoczyn" - poinformował duchowny.

Zdaniem proboszcza za wcześnie jest, by wyrokować o przyczynach tego zdarzenia. Na terenie parafii trwa jeszcze śledztwo policyjne. - To wydarzenie budzi w nas poważny niepokój. Przecież to wydarzyło się ok. godz. 17, a więc w jasny dzień - mówi duchowny.

- To, co teraz najbardziej potrzebne, to modlitwa za zmarłego mężczyznę, jego całą rodzinę, współbraci Ruchu Neokatechumenalnego, do którego należał, a także za poruszoną tym zdarzeniem parafię, która właśnie czasie przeżywa rekolekcje wielkopostne - mówi KAI ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji warszawskiej.

"Kiedy wieczorem byłem na miejscu zdarzenia przy kościele św. Augustyna, ujęła mnie postawa członków Drogi Neokatechumenalnej, którzy tam, na dworze, przed kościołem, wspólnie modlili się za zmarłego współbrata. Ale najpierw modlili się o miłosierdzie Boże dla sprawcy" - napisał rzecznik kurii na Twitterze.

Sprawca jest znany duchowieństwu parafii św. Augustyna. To 40-letni zawodnik sztuk walki, nieprzytomny przebywa w szpitalu. Rankiem tego dnia Jan B uczestniczył we Mszy św. i przyjął Komunię św.

Prokuratura w piątek wszczęła śledztwo w sprawie napadu. Jan B. był wcześniej notowany przez policję.