O. Szustak i syndrom lodówki

Agata Ślusarczyk Agata Ślusarczyk

publikacja 21.10.2019 12:27

"Ludzie, puśćcie tramwaje” - tłumy na studenckich rekolekcjach w parafii Najświętszego Zbawiciela.

O. Szustak i syndrom lodówki O. Adam Szustak OP głosi akademickie rekolekcje w kościele Najświętszego Zbawiciela. Agata Ślusarczyk /Foto Gość

Szeroko otwarte drzwi do świątyni, studenci stłoczeni w bocznych ołtarzach i na stopniach prezbiterium. Tłumy młodych uczestniczyły w pierwszym dniu rekolekcji akademickich "na dobry początek”, które od 20 do 22 października w kościele Najświętszego Zbawiciela głosi o. Adam Szustak OP.

Rekolekcje noszą tytuł "Ożywiająca nadzieja”. Ich organizatorem jest duszpasterstwo akademickie "Sandał". - Chciałbym, żebyście przez najbliższe trzy dni zajęli się sercem na trzech poziomach: moje serce, moje serce do Boga i moje serce do ludzi - mówił dominikanin.

Pierwszego dnia kaznodzieja zachęcał, by potraktować swoje serce tzw. syndromem lodówki, czyli zobaczyć, co jest w środku.

Opowiedział przy tym klasztorną anegdotę o pięciu lodówkach. Cztery z nich są przeszklone, więc widać, co w nich jest. Piąta jest metalowa i choć na pierwszy rzut okna nie widać, co jest w środku, zazwyczaj znajdują się w niej kefir i cebula. - Każdy brat, który przechodzi przez kuchenne pomieszczenie, zadaje sobie dokładnie to samo pytanie: "Ciekawe, co jest w środku...” - choć wiadomo, że znajdują się w niej kefir i cebula - mówił.

- Ale zaraz pojawia się kolejna myśl - kontynuował. - Może któryś z braci miał gości, przywieźli ciasto, nie zjedli, schował. A wiadomo, że jak schował, to właśnie w tej lodówce, żeby nie było widać. A zajrzę! W 9 na 10 przypadków są tam kefir i cebula, ale raz na 10 - brat miał gości - mówił.

Zachęcił młodych, by zadali swojemu sercu z pozoru dziwne pytanie: "Ciekawe, co jest w środku...”. - Oczywiście my wiemy, co jest wewnątrz naszego serca: "kefir i cebula” -  bo wiemy, czego chcemy. Ale może ktoś coś tam przyniósł i ten Ktoś to jest Duch Święty - dodał o. Szustak.

Opowiedział także anegdotę o swoim współbracie, który w wieku 86 lat pojechał na misję do Chin. - On do końca życia nie spoczął, miał w sobie nieustanne pytanie: "Czego ja pragnę?” - mówił.

Kaznodzieja przywołał Ewangelię o uzdrowieniu chromego nad sadzawką Siloe. Ewangeliczna opowieść wskazuje, że największym pragnieniem cierpiącego od 38 lat na swoją chorobę chromego jest bycie zdrowym. Tymczasem - zdaniem dominikanina - Pan Jezus demaskuje prawdziwe pragnienie chorego - potrzeba bliskości drugiego człowieka. Kaznodzieja zachęcił, by przyjrzeć się swoim pragnieniom na zasadzie: "Czy naprawdę chcę tego, czego chcę, i czy naprawdę nie chcę tego, czego nie chcę?”.

Ojciec Szustak przypomniał, że największym pragnieniem człowieka jest bycie kochanym. A o miłość mamy prosić Pana Boga, jak ewangeliczna natarczywa wdowa.

- Jezus tę wdowę daje jako przykład. Macie być jak ta wdowa - kiedy tak jak ona macie pustkę, straciliście kogoś, kogo kochacie, kiedy nie ma w waszym życiu wypełnienia miłością, macie prosić z taką natarczywością, jakbyście chcieli Panu Bogu "wybić oko” - bo takie jest tłumaczenie w oryginale - mówił kaznodzieja.

Drugi dzień rekolekcji "na dobry początek" rozpocznie się o 20.30 Mszą św., po której o. Szustak wygłosi konferencje.