Pieszo z Góry Kalwarii do Jerozolimy

tg /papczynski.pl

publikacja 19.07.2020 17:00

Miłosława Koszałka wyruszyła pieszo z sanktuarium o. Stanisława Papczyńskiego do Ziemi Świętej.

Miłosława Koszałka pochodzi  z Góry Kalwarii, z wykształcenia jest nauczycielką przedszkolną. Miłosława Koszałka pochodzi z Góry Kalwarii, z wykształcenia jest nauczycielką przedszkolną.
Agata Ślusarczyk /Foto Gość

Przed nią 4,5 tys. km. Niezwykłą drogę rozpoczęła 15 lipca u grobu św. Stanisława Papczyńskiego. Świętego prosiła o opiekę na szlaku i wstawiennictwo u Pana Boga we wszystkich intencjach, które zabiera na pielgrzymkę.

- Powierzam się całkowicie Bożej Opatrzności. Ne mam szczegółowych planów, dojdę tam, dokąd będę mogła. Wszystkie przeciwności przyjmę z pokorą i zaufaniem - przyznaje Miłosława Koszałka, która wyruszyła pieszo z sanktuarium na Mariankach do Jerozolimy.

- Przewodnim motywem mojej pielgrzymki do Jerozolimy jest wdzięczność za dar konsekracji oraz modlitwa o pokój, jedność w Bogu oraz odwagę w sercach dla ludzi w tych trudnych czasach niepokoju i lęku o przyszłość - mówi.

Nie jest to pierwsza ani nawet najdłuższa pielgrzymka Miłosławy Koszałko. 20 czerwca 2017 roku wyruszyła z progu Wieczernika na Mariankach na południe Polski, do Podegrodzia - miejsca urodzenia św. Stanisława Papczyńskiego, by po pół roku dotrzeć pieszo do Santiago de Compostela. Pokonała ponad 7,7 tys. kilometrów, a pielgrzymkę odbyła bez pieniędzy i rezerwacji noclegów.

- Od dawna czułam potrzebę wyjścia na pustynię, pragnienie, by totalnie powierzyć się Bogu i zdać się na działanie Ducha Świętego. Najbliższą formą była dla mnie samotna wędrówka - opowiadała po powrocie "Gościowi Warszawskiemu". - Zanim podjęłam decyzję, było wiele wątpliwości i obaw. Nie znałam języków obcych, nie miałam doświadczeń z podróżowaniem, nie jestem dobra w biwakowaniu, ostatecznie nie wiedziałam, jak sobie poradzę. Miałam świadomość, że będę musiała zmierzyć się z wieloma trudnościami. Wiedziałam jednak, że jeśli będzie to droga z Bogiem, On mi pomoże. Gdy wyruszyłam z domu, towarzyszył mi fragment psalmu 121: "Pan będzie strzegł twego wyjścia i przyjścia".

Przeczytaj także: 7700 kilometrów modlitwy

Miłosława pragnie tym razem podążać wytyczonym z Polski szlakiem Jerusalem Way, który poprowadzi ją przez Słowację, Węgry, Serbię, Kosowo, Macedonię, Grecję, Turcję, Jordanię, Palestynę do Izraela i upragnionego celu - Świętego Miasta (Syria, ze względu na niebezpieczną sytuację, zostanie ominięta drogą morską lub samolotem). Jednak trudna sytuacja związana z epidemią oraz niestabilną sytuacją w państwach Bliskiego Wschodu, może utrudnić lub nawet uniemożliwić jej dotarcie do Jerozolimy.

- Jako pielgrzym zabieram ze sobą także osobiste intencje innych ludzi, zarówno te już mi powierzone, jak i te, które dopiero otrzymam od napotkanych osób w czasie drogi. Będę także, jak na pielgrzyma przystało, obejmować swoją modlitwą wszystkie napotykane i mijane osoby, miejsca i państwa - mówi.

Miłosława nie jest pierwszym pielgrzymem, który postara się pokonać tę trasę. Szlak przetarł już wcześniej Sławomir Molęda, który jednak niestety musiał zawrócić spod granicy syryjskiej, gdyż granice Syrii i Izraela pozostają zamknięte ze względu na panujący konflikt i epidemię. Udało mu się jednak wytyczyć szlak z Polski, który dołącza na Węgrzech do ogólnoeuropejskiego szlaku prowadzącego do Jerozolimy. Góra Kalwaria, wraz z Sanktuarium na Mariankach, jest brana pod uwagę jako ważny ośrodek na mapie tego szlaku. Miasto może nawiązać do swoich tradycji Nowej Jerozolimy i stać się centralnym ośrodkiem Jerusalem Way w Polsce.