Męczeństwa apostołów można podziwiać dłużej

tg/ archwwa.pl

publikacja 07.02.2021 15:49

Nie do 14 lutego, ale aż do wspomnienia św. Andrzeja Boboli zobaczyć można w Warszawie niezwykłą wystawę dzieł Willmanna, nazywanego śląskim Rembrandtem.

Męczeństwa apostołów można podziwiać dłużej Wystawa "Willmann encore. Męczeństwa apostołów" to 18 wielkich płócien cyklu malarskiego, stworzonego pierwotnie do kościoła opactwa cystersów w Lubiążu Tomasz Gołąb /Foto Gość

Urodził się w Królewcu, ale przeszło pół wieku żył i tworzył na terenie Śląska, stąd nazywany jest “śląskim Rembrandtem”.

Dzieła Michaela Leopolda Willmanna ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Narodowego w Warszawie, Biblioteki Narodowej i Muzeum Archidiecezji Warszawskiej można zobaczyć w filii Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego przy pl. Bankowym oraz w MAW przy ul. Dziekania.

Syn malarza Christiana Petera Willmanna urodził się w nadbałtyckim Królewcu. Pierwsze nauki pobierał u ojca, aby później wyruszyć w czeladniczą wędrówkę po Europie. W wieku dwudziestu lat dotarł do miasta przeżywającego pełnię artystycznego rozkwitu - do Amsterdamu, gdzie działał wówczas Rembrandt.

Z powodów finansowych nie mógł się kształcić u wielkich mistrzów, poprzestając na studiowaniu obrazów czołowych twórców, kopiowaniu, podpatrywaniu sekretów warsztatowych, wreszcie kupowaniu rycin, które stały się dla niego wzorami na całe życie. W czasie dziesięcioletniej nauki zwiedził również kraje niemieckojęzyczne, Polskę i przede wszystkim słynną cesarską galerię malarstwa w Pradze.

W 1656 roku, wracając z podróży czeladniczej, poszukując bezskutecznie pracy we Wrocławiu, znalazł możnego protektora w osobie Arnolda Freibergera, opata z największego na świecie cysterskiego klasztoru, położonego w niedalekim od Wrocławia Lubiążu.

Po kilku latach stał się artystą pracującym głównie dla tej zakonnej książęcej fundacji. Swoimi ponad sześćdziesięcioma obrazami przeznaczonymi do kościoła oraz wieloma przedstawieniami o treści pejzażowej do wnętrz klasztornych, wreszcie wyjątkowymi freskami zdobiącymi sklepienia - tworzył w tej części Europy niezwykle wartościową artystycznie przestrzeń, a tym samym pomnik swojego talentu. Jego dziełom zawdzięczamy sławę tego śląskiego opactwa, choć kształtowali to miejsce zarówno utalentowani architekci, renomowani rzeźbiarze, jak i hojni, wykształceni protektorzy.

Willmann w 1660 roku osiadł na stałe w Lubiążu, kupił tam dom, w 1662 r. ożenił się, rok później przeszedł na katolicyzm, a w kolejnych latach urodziło się jego pięcioro dzieci. Całe swoje dalsze czterdzieści sześć lat życia aż do śmierci spędził w tym miejscu, tworząc nie tylko dla tutejszego klasztoru, ale również na zamówienia z zewnątrz, choćby dla Bernharda Rosy, opata cysterskiego w Krzeszowie, gdzie możemy podziwiać jego dzieła, zwłaszcza freskowe, oraz dla jeszcze innych zleceniodawców, w tym świeckich, w Europie Środkowej.

Zdając sobie sprawę ze swojej pozycji, uzależnienia od mecenatu głównie klasztornego, lecz także ze zdolności artystycznych, z dystansem określał się jako „wiejski malarz”, mając jednak świadomość, że porównywano go z Apellesem - największym malarzem starożytności. Bez wątpienia to najwybitniejszy w Il połowie XVII wieku twórca śląskiego baroku, a jego dzieła są ozdobą i dumą licznych kościołów, klasztorów oraz kolekcji muzealnych, m.in. w Polsce, Czechach, Słowacji, Niemczech, Austrii, Rumunii, Francji.

Wystawa "Willmann encore. Męczeństwa apostołów" to 18 wielkich płócien cyklu malarskiego, stworzonego pierwotnie do kościoła opactwa cystersów w Lubiążu. Powstawały z przerwami prawie 40 lat – od 1661 do około 1700 roku, i są największym dokonaniem Willmanna w dziedzinie malarstwa sztalugowego. Ich tworzenie Willmann zaczynał jako młody trzydziestoletni twórca u progu artystycznej kariery, a kończył jako schorowany siedemdziesięcioletni starzec.

Płótna były przeznaczone do nawy głównej i prezbiterium cysterskiego kościoła w Lubiążu, który został zdewastowany w czasie wojny. Dlatego w 1950 roku obrazy przewieziono do Warszawy, aby umieścić je w odbudowywanych świątyniach stolicy.

Scalenie dzieł to kolejna próba zademonstrowania geniuszu Willmanna, którego – wraz z powrotem tych obrazów do licznych świątyń warszawskich – już nie będzie można w ten sposób podziwiać i przeżywać. Jak podkreślają organizatorzy wystawy, “przywrócenie w zbliżonej formie pierwotnego zamysłu prezentacji tego cyklu pozwala bowiem na wyjątkową demonstrację jego wymowy teologicznej”.

“W dziełach tych zawiera się i wielki talent ich twórcy, i szczególne poczucie religijności oraz zawierzenia, które całe życie towarzyszyło poczynaniom Willmanna. Stanowią one szczególną wartość dla sztuki baroku naszej części Europy i są wyjątkowo cenną spuścizną religijną i artystyczną” – czytamy w zaproszeniu na wystawę.

Z kolei na wystawie „Willmann. Opus minor” w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej zaprezentowano 30 mniejszych obrazów, 4 rysunki i 7 ryciny Willmanna oraz 12 rycin powstałych na podstawie dzieł “śląskiego Rembrandta”. Na ekspozycję składają się najważniejsze gatunki i wątki tematyczne twórczości artysty: malarstwo religijne, portret, pejzaż i tematyka mitologiczna.

Tematyka religijna to najważniejsza część twórczości Willmanna, obejmuje historię zbawienia, począwszy od sześciu dni stworzenia i obrazu Raju, poprzez wybrane sceny starotestamentalne, sceny z życia Chrystusa, rozległą tematykę hagiograficzną aż po Koronację Maryi.

“Sztuka Willmanna pozostaje niekwestionowanym zjawiskiem artystycznym, ale dzisiaj nabiera także innego, dodatkowego znaczenia. Demonstruje, że na przekór licznym przeciwnościom losu, człowiek może znaleźć w sobie wiarę, jej głębię i siłę do tego, aby dać odpór wszelkim nieszczęściom” – zauważają organizatorzy.