- Gdyby ks. Jerzy nie ukochał tak bardzo prawdy, gdyby był łasy na komplementy, pochwały, frazesy, nagrody, prezenty, awanse, na możliwość zrobienia kościelnej kariery, gdyby zgadzał się na posiadanie kolekcji masek, kolekcji twarzy i kolekcji poglądów, którymi by obdarzał rozmówców w zależności od ich potrzeb, żyłby do dzisiaj - mówił abp Adrian Galbas.
Metropolita warszawski w 41. rocznicę uprowadzenia ks. Popiełuszki przewodniczył Mszy św. z balkonu kościoła św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Koncelebrowali ją m.in. ks. Jan Sikorski i ks. Czesław Banaszkiewicz, kapłani którzy dobrze znali ks. Jerzego.
W modlitwie uczestniczyli m.in. rodzina ks. Jerzego, Jan Józef Kasprzyk jako przedstawiciel prezydenta RP, Małgorzata Gosiewska, Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i Antoni Macierewicz, członkowie "Solidarności", w tym Piotr Duda, lider Konfederacji Krzysztof Bosak z małżonką i dziećmi oraz Adrianna Garnik, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL oraz poczty sztandarowe „Solidarności” z całej Polski.
W homilii abp Adrian Galbas przyznał, że jako nastolatek słuchał kazań ks. Jerzego. - Czytaliśmy je w szkole na ulotkach wydrukowanych na powielaczu, wymienialiśmy się nimi, kolportowaliśmy je. Na krótko przed swoją męczeńską śmiercią ks. Jerzy był w moim rodzinnym mieście, w Bytomiu, uczestniczył w Tygodniu Kultury Chrześcijańskiej. Pamiętam ten tłum, pamiętam tę wspólnotę i pamiętam transparent: "Chcemy prawdy". Ludzie oszukiwani przez władzę, karmieni krętactwami, aresztowani za powiedzenie prawdy, przychodzili na spotkanie z ks. Jerzym jak na spotkanie z prorokiem - wspominał metropolita warszawski.
Nawiązując do hasła obchodów 41. rocznicy śmierci ks. Jerzego „Prawda jest nieśmiertelna” przytoczył jego wypowiedzi odnoszące się do prawdy.
- "Życie w prawdzie jest najtrudniejszym, ale i najpiękniejszym obowiązkiem człowieka" - mówił ks. Jerzy. A na innym miejscu: „Prawda jest fundamentem wolności. Tylko człowiek żyjący w prawdzie jest naprawdę wolny". I w końcu: „Zwyciężać zło dobrem to znaczy zwyciężać kłamstwo prawdą”. Takich zdań wypowiedział nieskończenie wiele. Gdyby ks. Jerzy nie ukochał tak bardzo prawdy, gdyby był łasy na komplementy, pochwały, frazesy, nagrody, prezenty, awanse, na możliwość zrobienia kościelnej kariery, gdyby zgadzał się na posiadanie kolekcji masek, kolekcji twarzy i kolekcji poglądów, którymi by obdarzał rozmówców w zależności od ich potrzeb, żyłby do dzisiaj. Nikt by mu nie dokuczał, nikt by go nie prześladował, nikomu by nie wadził. Nikt by go nie zabił. Byłby może nawet i przyzwoity, ale nie byłby święty - nauczał abp Galbas.
Mówiąc o prawdzie metropolita warszawski wskazał na jej znaczenie w demokracji.
- Jak wiemy i jak - w większości - pamiętamy, dla systemu komunistycznego prawda była wielkim zagrożeniem. Kłamstwo i manipulacja stanowiły fundament tego systemu. Wszystko musiało przejść przez cenzurę. Jedynym dopuszczalnym skojarzeniem ze słowem "prawda" była wówczas nazwa pewnej moskiewskiej gazety. Gdyby nie tzw. "drugi obieg”, wszyscy otrzymywaliby jedynie informacje zmanipulowane i zindoktrynowane. W demokracji ma być inaczej. Słowa nabierają tu wielkiego znaczenia. Ważne dla niej jest nie tylko przywiązanie do wolności słowa, ale i do wierności słowom i ich znaczeniom. Demokracja bowiem opiera się na wspólnym języku, na wspólnocie języka i rozumienia, na wspólnym porządku znaczeń, ponieważ w demokracji słowo zastępuje siłę, na co wskazuje choćby znaczenie słowa "parlament". Ta wspólnota języka i wartości sprawia, że ludzie żyją we wspólnym świecie, nie zaś każdy w swoim własnym, niczym pogrążeni we śnie lunatycy. W momencie, gdy sens słów zostaje zakłócony, demokracja się rozpada - wyjaśniał, krytykując poziom debaty publicznej w 2025 roku.
- Trzeba przyznać rację Norwidowi, który mówił, że wolność mowy jest mylona z wolnością mówienia. Debata publiczna w Polsce jest dziś wolna w tym sensie, że każdy korzysta z wolności mówienia i mówi, co mu ślina na język przyniesie, często bez szacunku dla słuchającego, nie poczuwając się przy tym do żadnej odpowiedzialności za wypowiedziane słowa. Jest to jeszcze bardziej przykre, niebezpieczne i nieakceptowalne, gdy używa się przy tym argumentów lub przedmiotów religijnych za pomocą których próbuje się uzasadnić swoje karkołomne i niechrześcijańskie tezy - nauczał, wskazując, że rewolucyjną nowością Chrystusa jest miłość nieprzyjaciół.
Po Mszy św. uczestnicy uroczystości skupili się przy grobie ks. Popiełuszki. Tam Jan Józef Kasprzyk odczytał list, jaki do uczestników wystosował Karol Nawrocki.
"Wychowany na podlaskiej wsi przez rodziców - głęboko religijnych patriotów - odnalazł swoje powołanie i przestrzeń wolności w Kościele. Poświęcił się służbie wspólnocie, która była dla niego skarbnicą prawdy i dobra duchowego. Nie złamały go ani szykany, ani wojsko, ani choroby, ani ataki mediów. Wspierał moralnie opozycjonistów, inspirował ludzi pracy i duszpasterzy" - przypomniał prezydent, cytując słowa ks. Jerzego z 1982 roku: "Na tym polega w zasadzie nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu na co dzień. Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, stalibyśmy się narodem wolnym duchowo już teraz".
"Niech te słowa zawsze towarzyszą nam, Polakom, szczególnie w chwilach zwątpienia (...). Błogosławiony księże Jerzy, módl się za nami i wstawiaj się za Polską" - zakończył list prezydent RP.
Karol Nawrocki przed południem złożył wieniec na grobie ks. Popiełuszki w asyście wojskowej. Wcześniej z synem uczestniczyli w Mszy św. o godz.10, czyli tej, którą zazwyczaj odprawiał ks. Jerzy. Przewodniczy jej ks. Karol Oparcik, a koncelebrował ks. Jarosław Wąsowicz, kapelan prezydenta RP.
Na zakończenie uroczystości niedzielnych młodzież ze Szkoły Letniej ks. Jerzego Popiełuszki przygotowała czuwanie modlitewne.