Nowy numer 13/2024 Archiwum

Stolica handlu

Gdyby dziś fotograf stanął w miejscu swojego poprzednika sprzed wieku, większości obiektów już by nie uchwycił. Rozpadły się w pył, który starannie wymieciono. Co jednak ważniejsze, nie złapałby w lot, a może i nie zrozumiałby charakteru tego miejsca – niezmiennego przez długie lata – dziś jednak tak innego.

To tu, na placu Żelaznej Bramy znajdowało się epicentrum warszawskiego handlu. Targowy charakter miał sam plac upstrzony setkami straganów z mydłem i powidłem. Większość handlarzy stanowili Żydzi, byli też chłopi spod Warszawy, którzy już o 3.00 w nocy rozstawiali towar, żeby z samego rana obsługiwać klientelę. To oni byli zawsze stałymi bywalcami u niejakiego Starego Joska, który prowadził nieopodal owiany legendą lokal, herbaciarnię (znaną z ballady!).

Choć egzotyka placu przyciągała warszawiaków niemal każdej proweniencji to jednak wykwintnych damulek nikt tu nigdy nie uświadczył. Co nie znaczy, że produkty z placu nie trafiały na bogate stoły – przeciwnie. Te, nieraz uginały się od specjałów z tutejszych straganów. Zakupy robiły jednak skromne gosposie, panienki z prowincji, zatrudnione do posługiwania w eleganckich domach. Jakkolwiek by to pozytywistycznie i nieszczęśnie socjalistycznie nie brzmiało… tak po prostu było. Taki był charakter placu Żelaznej Bramy. Spotykały się na nim ulice Graniczna z Żabią i Skórzana z Przechodnią. Dobiegała także Gnojna, pardon! Rynkowa (nazwa od 1902 r.). Nieopodal szemrała Krochmalna z jej synami ulicy i szkołą złodziejską Pesy Goldfarb.

Plac Żelaznej Bramy to tylko przedpole, preludium symfonii handlu i kupieckiego jazgotu. Na prezentowanej karcie pocztowej widać jeszcze dwa z trzech, a właściwie czterech obiektów handlowych okolicy. Perspektywę domyka wschodnia Hala Mirowska, wybudowana razem ze swoją bliźniaczką w samym początku XX wieku. Naprzeciwko obiektu z kolumnadą – pałacu Lubomirskich (jeszcze w pierwotnej pozycji, tyłem do ul. Ptasiej) wdzięczy się, choć schowany przed obiektywem fotografa, pomiędzy ul. Skórzaną a Rynkową, „Gościnny Dwór”, wspaniały obiekt handlowy z lat 40. XIX w. W finalnym momencie biegu Rynkowej, gdy ta niczym w kipieli wpadała w przestrzeń placu, jej obie pierzeje stanowiły ściany zabudowanych bazarów – jednym był „Dwór”, drugim Bazar Janasza – przeszło 40 lat młodszy od sąsiada. Na zdjęciu go nie widzimy.

Zresztą, karta pocztowa była nieaktualna już w latach 20., nie mówiąc o roku 1939. Długi, klasycystyczny budynek tworzący linię z pałacem Lubomirskich krótko po 1918 r. został nadbudowany o dwa piętra. Domy po lewej stronie zostały zastąpione nowymi, wyższymi, bardziej dochodowymi. Z całego ciągu przetrwała tylko piętrowa jasna kamieniczka z lichą przyległością od strony ul. Skórzanej. Kolejne dwa budynki porozrastały się. W przypadku prezentowanej karty jeden z rzeczonych domów zwraca na siebie szczególną uwagę szyldem „zabawki”.

Tymczasem, gdyby fotograf odwrócił swój majdan i zechciał spojrzeć ku wschodowi, zobaczylibyśmy inny świat. Bramę Ogrodu Saskiego i zielony salon Warszawy… tuż.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy