Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Gdzie fokstrot nogi plątał

Przeglądając stare zdjęcia można odnieść wrażenie, że ktoś kogoś robi w balona albo nabija w butelkę. Prawie na każdym zdjęciu balony i flaszki, flaszki i balony.

Zwłaszcza te dmuchane atrybuty na czarno-białych fotografiach robią szczególne wrażenie – jakby samą treścią barwią obraz. Powyższe związki frazeologiczne – pomyślałby kto – na siłę wplecione, kolorystyka językowa, fanfaronada. Trochę tak i trochę nie. Ileż to relacji słyszałem, jak to po balu dama zgubiła na ulicy lisa lub gronostaja… takiego bez ducha, futro… dżentelmen posiał gdzieś muchę, a komuś zwinęli portfel.

A zaczęło się przecież od sprzedawcy balonów, który przed balem niekiepską gadką wcisnął towarzystwu bukiet swoich specjałów w kolorach i kształtach najróżniejszych, zatkniętych na drucik jak trzeba.
Wiadomo, z takim balonem weselej iść ulicą, przez życie, wchodzić w nowy rok!

Fotografie wnętrz – od Adrii przez kasyno wojskowe – po jakieś lichsze przybytki uwieczniły butelczyny – w rękach, przy ustach i na stołach. Och, to zrozumiałe. Wino lać się musi, jak na dionizjach, czy w Kanie Galilejskiej. W czas radosny, w czas weselny! Zabraknąć nie mogło jednak przede wszystkim szampana!

Jednym z najpopularniejszych lokali dwudziestolecia międzywojennego w Warszawie była Adria przy ulicy Moniuszki 8. Budynek, w którym się mieściła (Towarzystwa Ubezpieczeniowego Adriatica) przetrwał wojnę, dziś z nieszczęsną nadbudówką stoi sobie bez ducha. Echa tamtych zabaw przeminęły, choć jeszcze w latach 90. lokal jako tako funkcjonował. Nie było to jednak to samo, co przed wojną, kiedy na podziemnym dansingu bawiło się 1500 osób, a tancerzami kręcił mechaniczny parkiet. W karnawale swoje wdzięki prezentowała Hanka Ordonówna, która w wymyślnych kreacjach przemykała między stolikami. Panowie popadali w hipnozę. Choć Ordonka nie śpiewała najpiękniej to uwodziła jak Kleopatra. Kawalerowie bez pary zawsze mogli liczyć na towarzystwo fordanserek. Adrię i rozśpiewaną, uwodząca Ordonkę możemy oglądać w filmie „Szpieg w masce” z 1933 r.

W tym samym roku przy Nowym Świecie 3 otwarto słynny Paradis. Po wojnie w tym modernistycznym gmachu mieściła się nie mniej znana Melodia. Jak pisała przed kilkoma laty na łamach „Stolicy” Katarzyna Majcherczyk, Paradis szczególnie upodobali sobie młodzi oficerowie. Lokal był dwupoziomowy. Na górze znajdowała się loża, z której dyskretnie można było podglądać bawiące się pary. Prezentowali się znani i lubiani śpiewacy epoki.

Mundury w każdym lepszym towarzystwie były w modzie. Adiutant i – jak o nim mawiano – ulubieniec Piłsudskiego, Bolesław Wieniawa-Długoszowski na jednym ze zdjęć został uwieczniony klęczący na jedno kolano, z ręką wyciągniętą – nad nim dwie damy. Był to prawdziwy kolorowy ptak, choć podobno, jak sugeruje Sławomir Koper, także spec od mokrej roboty.

W latach 20. i 30., podobnie jak przed odzyskaniem niepodległości, popularne były bale charytatywne. Zbierano na samotne matki, czy na ubogich żaczków. Charytatywne Bale Mody odbywały się m.in. w najwytworniejszych hotelach Europejskim i Bristolu.

Czas karnawału był wyzwaniem dla samozwańczych kreatorów mody. Pomysłów na przebrania było bez liku: od bardziej zachowawczych, po te kompletnie zwariowane. Z pomocą, oczywiście przychodziła prasa, przede wszystkim kobieca. „Moja Przyjaciółka” pomagała w doborze garderoby przez cały rok, ale w czasie karnawału na tym polu musiała być szczególnie aktywna. Tym bardziej, że inne magazyny nie ustępowały w tej kwestii kroku. W 1938 r. popularny „As” zalecał by zrezygnować ze sztampowych przebrań (pierotów i „krynolinowych imitacji rokoko”), „a pokazać się w oryginalnych i nowoczesnych strojach redutowych, za to kosztowne brokaty i aksamity zastąpić pomysłowymi i efektownymi kostiumami z celofanu czy krajowych jedwabii” – parafrazuje Majcherczyk. Na jednej z fotografii w „Asie” widać modelkę w dziwacznym stroju. Podpis: „Fala radiowa”.

Magazyny kulturalne i otwarte na zagranicę, np. „Światowid” czy „Kino” publikowały kolorowe! zdjęcia gwiazd ekranu. Zjawiskowe aktorki prezentowały się w strojach odważnych, fikuśnych w stylu Broadwayu, obsypane serpentynami, czasem z piszczałkami w ustach. Szła Warszawa na zabawę, gdzie fokstrot plątał nogi…
   
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy