Kapłan, który trafił pod strzechy

Ciepły, dobrotliwy i zawsze spragniony spotkania z drugim człowiekiem – tak we wspomnieniach rysuje się postać ks. Jana Twardowskiego, zmarłego 9 lat temu warszawskiego kapłana i poety.

Joanna Jureczko-Wilk


|

Gość Warszawski 22/2015

dodane 28.05.2015 00:00
0

Z Warszawą związany był przez całe życie. I teraz stolica, na 100. urodziny, szykuje mu tort, koncerty, wieczory poezji, festyny, konferencje... Świętowanie przeniesie się też na Śląsk, do Płocka, Białegostoku, do szkół noszących jego imię, a nawet do Rzymu, Tokio, Toronto i Montrealu. Bo „każde wspomnienie to nasze spotkanie” – pisał 
ks. Jan.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy