W obydwu dłoniach zazwyczaj mieszczą się trzy jabłka. W tym roku można wziąć ich aż dziewięć. A wszystko przez suszę.
Od tygodni dzień sadowniczej rodziny Przybylskich z Warki wygląda tak samo. Rano, w południe i wieczorem podlewanie drzew. Z przerwą na modlitwę – o deszcz.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.