Warszawiacy znowu tłumnie poszli do urn. Stolica po raz kolejny zaskoczyła frekwencją podczas wyborów do europarlamentu: do godz. 17 wyniosła ona 41,41 proc. Sondaż Ipsos dla TVP, TVN i Polsat w chwili zamknięcia lokali wyborczych szacował ją na 54,2 proc. 27 maja zaktualizowano tę frekwencję na ponad 62,5 proc. Ogólnopolska frekwencja wyniosła mniej - ok. 45,7 proc., choć i tak jest rekordowa. Zarówno w 2014, jak i w 2009 r. frekwencja podczas wyborów europejskich nie przekroczyła 25 proc. W 2004 r. wyniosła zaledwie 20,9 proc.

Wygranej w wyborach z 26 czerwca może być pewien Jacek Saryusz-Wolski, który zdobył 186,8 tys. głosów. Ryszard Czarnecki z warszawskiej listy PiS zdobył 134,6 tys. głosów. Mandat z rekordowym wynikiem ponad 219,6 tys. głosów otrzymał także Włodzimierz Cimoszewicz. 146,7 tys. głosów zdobyła Danuta Hübner. Z list Koalicji Europejskiej mandat obejmie również Andrzej Halicki (87,4 tys. głosów). 96,38 tys. głosów uzyskał lider Wiosny Robert Biedroń, który zapowiadał, że w razie wygranej zrzeknie się stanowiska europarlamentarzysty. Mandaty z okręgu nr 5, obejmującego Mazowsze bez Warszawy i kilku powiatów, obejmą: Adam Bielan (PiS), który otrzymał ponad 207 tys. głosów, i Zbigniew Kuźmiuk, na którego zagłosowało 134 tys. wyborców. Europarlamentarzystą ponownie zostanie także Jarosław Kalinowski PSL, startujący z listy KE), który zebrał 104 tys. głosów.

Na Koalicję Europejską w Warszawie zagłosowało 45,17 proc. wyborców, na PiS - 32,32 proc., na Wiosnę - 10,28 proc., a na Konfederację - 5,18 proc.

Progu wyborczego nie przekroczyły Kukiz'15 i Lewica Razem ani Konfederacja, co oznacza, że do europarlamentu nie dostała się m.in. Kaja Godek, startująca z list Konfederacji na Mazowszu, ani Krzysztof Bosak, otwierający tę listę w Warszawie.