Namalowany w czasie wojny wizerunek Jezusa Miłosiernego cudem ocalał z pożogi 1944 roku. W pierwsze po wojnie Boże Ciało umieszczono go w czwartym ołtarzu, na ruinach zwalonej kolumny Zygmunta.
Obraz z kościoła kapucynów różni się od dwóch najbardziej rozpowszechnionych przedstawień z wizji św. Faustyny nie tylko tłem. Pan Jezus z płótna Zdzisława Eichlera, na pełnym symboliki tle, sprawia wrażenie, jakby nie był w stanie zatrzymać życiodajnego światła, które pada na niewinnego baranka i lilię. Obok widać gruzy płonącej Warszawy – ruiny Zamku Królewskiego i kamienic. Nad nimi buchają kłęby czarnego dymu, z których ku błękitowi nieba wzbija się orzeł. Otoczona glorią głowa Jezusa tym razem przechylona jest w lewo. W wizji malarza Zbawiciel nie ma też ciemnych, ale jasne włosy, a na jego brodę opadają... sumiaste wąsy. – Obraz powstał w niezwykłych okolicznościach, niemal w środku wojny. I przez wiele lat był czczony w naszej świątyni, choć wciąż jest prawie nieznany – mówi o. Gabriel Bartoszewski, który w maju poprosił Annę Bogusz-Gazdę o renowację obrazu.
Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.