W Warszawie jest praca, pęd, pośpiech. A trzydzieści kilometrów od niej można hodować kury i jeść pomidory z własnego ogródka.
Kiedy Joanna Krupska z mężem Januszem w 1994 r. przeprowadzili się do domu w Grodzisku Mazowieckim, naprzeciwko na polu pasła się krowa. Nie było wody, kanalizacji, a po deszczu samochód grzązł w błocie. Wydawało się, że to istny koniec świata. „Wyszła pani Żukowska, sąsiadka z naprzeciwka, miło nas przywitała i zaprosiła wraz z dziećmi na herbatkę i ciastka (…). Poczuliśmy się jak u siebie” – wspominała w wywiadzie Joanna Krupska.
Dostępne jest 28% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.