Byliśmy podczas przesłuchania przed Sanhedrynem, jak i później na dziedzińcu Pałacu Piłata. To my wszyscy krzyczymy: „Ukrzyżuj Go”, kiedy dopuszczamy się grzechów - mówił bilbista podczas konferencji z okazji głównych uroczystości 500-lecia Cudownego Krucyfiksu.
Konferencja ks. prof. Waldemara Chrostowskiego pt. „Krzyż w perspektywie Nowego Testamentu” stanowiła zwieńczenie głównych obchodów 500-lecia obecności Cudownego Krucyfiksu Baryczków w archikatedrze warszawskiej. Biblista omówił tajemnicę krzyża w perspektywie Starego i Nowego Testamentu, nawiązując do święta Podwyższenia Krzyża Świętego.
Ksiądz Waldemar Chrostowski odwołał się do starotestamentalnej historii, gdy Izraelici, wędrując do Ziemi Obiecanej, stracili wiarę z powodu moralnego zepsucia. Bóg zesłał na nich węże o parzącym jadzie, które kąsały i uśmiercały ludzi. Mojżesz wstawił się za ludem, a Bóg nakazał mu sporządzić brązowego węża i umieścić go na wysokim palu. Każdy ukąszony, który na niego spojrzał, zostawał przy życiu. Biblista podkreślił, że to nie wąż i nie jego kształt ocaliły ludzi, lecz ich wiara i powiązanie swojego życia z Bogiem. Jezus, zgodnie z Ewangelią św. Jana, odniósł się do tego wydarzenia, mówiąc: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”. Ks. Chrostowski wyjaśnił, że ukrzyżowanie Jezusa, będące okrutną karą, stało się początkiem wywyższenia i znakiem Jego chwały. Golgota, niewielkie wzgórze, stało się w ten sposób największym szczytem duchowym i religijnym, dzieląc dzieje ludzkości na czasy przed i po Chrystusie.
Prelegent podkreślił, że Nowy Testament od samego początku przypominał o realności i hańbie śmierci krzyżowej, którą zadawano niewolnikom. Przywołał słowa św. Piotra, który w swoim przemówieniu do Izraelitów stwierdził, że to oni rękami bezbożnych Rzymian zabili Jezusa, podkreślając ich historyczną odpowiedzialność za ten czyn. Duchowa odpowiedzialność za śmierć Jezusa wykracza jednak poza aspekt historyczny. Ksiądz profesor stwierdził, że wszyscy ludzie są winni śmierci Chrystusa, ponieważ umarł On za grzechy każdego z nas.
- Były osoby, które krzyczały na dziedzińcu pałacu Piłata: „Ukrzyżuj go, ukrzyżuj go”. Był arcykapłan dzień wcześniej, który postawił pytanie, które jest zrozumiałe tylko w języku hebrajskim: "Jesteś Mesjaszem, Synem Błogosławionego?”. A gdy usłyszał: „Ja jestem”, rozdarł swoje szaty i mówił: „Co myślicie?” Krzyczeli: „winien jest śmierć”. Są więc ci wśród Żydów i wśród Rzymian, wśród ówczesnych pogan, którzy domagali się śmierci Jezusa i rękami, których został On ukrzyżowany, ale nie możemy poprzestać tylko na tej perspektywie czysto historycznej. Bo gdyby tak było, to przecież w czasach Imperium Rzymskiego, ale także wcześniej w czasach asyryjskich, babilońskich, perskich, w Kartaginie i gdzie indziej wykonano tysiące wyroków śmierci i byli ci, którzy za te wyroki śmierci na krzyżu odpowiedzialni. Jeżeli śmierć Jezusa, ukrzyżowanie Jezusa jest wydarzeniem, które ma znaczenie dla całego świata, to dzieje się tak dlatego, że musimy przyjąć prostą, ale trudną prawdę, że my wszyscy jesteśmy winni śmierci Jezusa Chrystusa. Jesteśmy winni jej dlatego, że On umarł za nasze grzechy i, jak mówił prorok Izajasz, „Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas”. Paradoks polega na tym, że zarówno podczas przesłuchania przed Sanhedrynem, jak i później na dziedzińcu Pałacu Piłata, to my wszyscy tam byliśmy w symbolicznym, ale przecież realnym tego słowa znaczeniu. To my wszyscy krzyczymy: „Ukrzyżuj Go”, kiedy dopuszczamy się grzechów. To ci, którzy wtedy krzyczeli „Ukrzyżuj Go”, zapewne nie byli świadomi tego, kim jest Jezus. Bo gdyby byli świadomi, jak napisał to święty Paweł, to nie ukrzyżowaliby Pana chwały. A my? A my jesteśmy świadomi, kim jest Jezus Chrystus. Więc kiedy dopuszczamy się grzechów ciężkich, to wtedy włączamy się w poczet tych, za których i dla których został ukrzyżowany Jezus Chrystus. Ale czy ta prawda o zbawczym sensie ukrzyżowania Jezusa Chrystusa, Jego męki i Jego śmierci, czy ona jest taka oczywista? Dlaczego ona jest trudna do przyjęcia? - zastanawiał się biblista.
Prof. W. Chrostowski w 500-lecie Krzyża Baryczkowskiego: Wszyscy jesteśmy winni śmierci Chrystusa- Żydzi aż do dnia dzisiejszego, jako wyznawcy judaizmu rabinicznego, czyli wyznawcy tej religii, która powiedziała Jezusowi jako Chrystusowi swoje „nie”, Żydzi chcą, żeby Bóg uwierzytelnił się wobec nich poprzez znaki. Mamy w Ewangelii wiele razy wołanie: „Jakiego więc znaku dokonasz, abyśmy Ci uwierzyli?”. I to jest pokusa nie tylko starożytnych i współczesnych Żydów, to jest również i nasza pokusa. Paradoks polega na tym, że to nie my mamy uwierzytelnić się wobec Boga, bo Bóg ma się uwierzytelnić wobec nas. A więc, jeżeli coś mi nie wychodzi, jeżeli coś mi się nie udaje, jeżeli coś nie idzie po mojej myśli, to kieruję do Boga oskarżenie: "Bo przestanę w Ciebie wierzyć". Nawet nie: "Przestanę Tobie wierzyć", tylko: "Przestanę w Ciebie wierzyć". „Spraw ten znak, spraw ten cud”, ciągle chcemy, żeby Pan Bóg potwierdzał swoje istnienie, swoją obecność i swoją miłość wobec nas coraz to nowymi znakami - mówił ks. Chrostowski. - Dla wyznawców judaizmu rabinicznego Jezus jest zgorszeniem. Dla wyznawców tego judaizmu chrześcijaństwo jest czymś bardzo niewygodnym i niechcianym. A dla tych, którzy są współczesnymi poganami, dla tych wszystkich jest głupstwem. W opozycji do jednych i do drugich, my, którzy jesteśmy powołani, my głosimy Chrystusa, który jest mocą i mądrością Bożą. Kiedy więc patrzymy na krzyż, każdy krzyż, to on wyzwala coś, co jest specyficznie chrześcijańskie, czego nie mają zarówno wyznawcy judaizmu, ale tak samo wyznawcy islamu. I nie mają wszyscy ci, którzy chrześcijanami nie są. Te słowa świętego Pawła, jego nauka daje nam naprawdę wiele do myślenia. Krzyż od początku wywoływał sprzeciw. Krzyż od początku wywoływał niechęć, wrogość, spór i tak działo się przez całe wieki - dodał.
Ks. Waldemar Chrostowski podkreślił, że św. Paweł, poprzez swoje życie, posługę, nauczanie, przyjmowanie cierpień, odwagę, męstwo i wytrwałość, dawał przykład wierności krzyżowi Jezusa Chrystusa. Przeszedł w życiu wiele trudnych chwil, prób i cierpień, z których wychodził zwycięsko. Z tego powodu, Paweł mówił: "Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas". Nie robił tego z zadufania, ale żeby pokazać, że życie według wymagań krzyża jest możliwe. W Liście do Filipian pisał z płaczem o wielu, którzy, choć są wyznawcami Jezusa, postępują jak wrogowie krzyża Chrystusowego, ponieważ w ich życie nie została wpisana logika krzyża. Jak podkreślił ks. prof. Chrostowski, jest to wezwanie do głębokiego rachunku sumienia, aby każdy zapytał siebie, czy w trudnych sytuacjach zachował wystarczającą odwagę i męstwo, by krzyż w całości został wpisany w nasze życie.
- Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. Aby nasza wiara była głębsza, pełniejsza i bardziej autentyczna, powinniśmy mieć przed sobą widok Chrystusowego Krzyża. Krzyż Baryczków usposabia nas do tego, pokazując realizm męki i śmierci Jezusa, który umarł dla naszego zbawienia. Krzyż jest symbolem uniżenia, pokory i cierpienia, ale także wywyższenia, narzędziem i zapowiedzią przyszłej chwały. Dzięki niemu śmierć stała się bramą, a słowa Jezusa: "Bóg umiłował świat, że syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" - zakończył ks. W. Chrostowski.