Szlachectwo ducha

W intencji beatyfikacji Włodzimierza Szembeka, salezjanina i więźnia Auschwitz, modlono się 25 września w kościele Wszystkich Świętych pod przewodnictwem abp. Adriana Galbasa.

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

|

GOSC.PL

dodane 26.09.2025 11:21

Uroczysta Msza św. i sumpozjum o rodzinie Szembeków odbyły się z inspiracji Towarzystwa Historycznego im. Szembeków, które swoją siedzibę ma na pl. Grzybowskim w Warszawie.

- Upowszechnianiem życia sługi Bożego Włodzimierza Szembeka zająłem się z przynaglenia metropolity krakowskiego kard. Franciszka Macharskiego. Postać księdza Włodzimierza hr. Szembeka jest godnym wzorem pięknej postawy szlachetnego Polaka, a także godnej postawy do naśladowania - także szczególnie w dobie współczesnej, pokazującej wielkie umiłowanie wartości takich jak „Bóg, honor, ojczyzna” - mówił podczas wystąpienia Władysław Ryszard Szeląg, prezes towarzystwa.

Mszę św. w intencji beatyfikacji odprawił abp Adrian Galbas. W homilii przypomniał, że Włodzimierz Szembek wykorzystywał każdą chwilę, by przez adorację, Eucharystię i słowo Boże upodobniać się do Chrystusa.

- On jest już sługą Bożym. Jesteśmy przekonani, że osiągnął świętość. Wielki hrabia Włodzimierz Szembek od początku miał jedną drogę - jako młodzieniec gorliwie studiujący i jako ten, który w późnym wieku odkrył drogę powołania zakonnego i kapłańskiego. A potem dopełnił to wszystko męczeństwem w Auschwitz jako numer obozowy 60019 - przypomniał abp Galbas, przytaczając świadectwa z czasów więzienia.

- „Ofiarnie znosił cierpienia. Modlił się za swoich prześladowców. Miał intencje, by cierpienia, łącznie ze śmiercią ofiarować także o nawrócenie samego komendanta Rudolfa Hoessa”. Być może to się przyczyniło do tego, że komendant w ostatniej chwili się przebudził. Jego ospałe, zimne sumienie w wadowickim więzieniu jakby drgnęło - mówił, porównując Włodzimierza Szembeka do Maksymiliana Marii Kolbego.

- To jest ten sam duch. W warunkach nieludzkich, zachowywał się ludzko, a nawet po Bożemu. Święty. Także ta gotowość ofiarowania swojego życia za innych. Ja mogę nie żyć, byleby ktoś żył wewnętrznie dla Boga. Towarzyszy mu wspomnienie, że był dla ludzi hojny, a surowy dla siebie. Nikt od niego nie odszedł bez wsparcia. Prowadził życie bardzo skromne. Wspierał zgromadzenia, przytułki dla sierot, zakłady wychowawcze. Nie dawał zgorszenia. Budował wszystkich cierpliwością i uprzejmością, a nade wszystko życiem religijnym. Odmawiał brewiarz i bardzo często przystępował do sakramentów świętych. Już za życia otaczano go szacunkiem, a nawet uważano za świętego - przypomniał abp Galbas, przytaczając świadectwo z czasu obozu.

- „Pogodny, bez smutku i strachu, bez złości do wrogów oraz bez przekleństw, a co więcej sam modlił się za oprawców i kazał się innym za nich modlić, bo tak postępował Chrystus” - cytował na zakończenie homilii.

Z okazji Mszy św. o rychłą beatyfikację Włodzimierza Szembeka powstał obraz sługi Bożego autorstwa Anny Jachimczyk. Przedstawia on ks. Włodzimierza na tle obozu koncentracyjnego. Światła latarni nad głową nawiązują do trwającego procesu beatyfikacyjnego, który rozpoczął się pod przewodnictwem bp. Jana Szlagi. W tle widać innych salezjanów, którzy zginęli podczas II wojny światowej.

Po Mszy św. odbyło się sympozjum, podczas którego referat „Sługa Boży, ksiądz, salezjanin Włodzimierz hr. Szembek - droga do świętości” wygłosiła Marzena Słojewska, burmistrz miasta i gminy Bolimów, a Tatiana Sosna-Sarno, przewodnicząca Klubu Teatralnego im. Aleksandra hr. Fredry przy Towarzystwie Historycznym im. Szembeków, mówiła o Janie hr. Szembek jako wiceministrze spraw zagranicznych II RP.  Sympozjum uświetnił występ Międzypokoleniowego Chóru Kameralnego „Kanon” Gminnej Biblioteki Publicznej w Siennicy pod kierunkiem Moniki Pszkit-Zielińskiej.

Włodzimierz Szembek SDB urodził się w 1883 r. w Porębie Żegoty. Był synem hrabiego Zygmunta i Klementyny z Dzieduszyckich. Studiował agronomię na UJ. Praktykował w majątku matki. Był krewnym bł. Michała Czartoryskiego. Do zgromadzenia wstąpił w 1929 r. w Czerwińsku, gdzie w 1930 r. złożył pierwsze śluby zakonne. Studiował w Krakowie i tu w 1934 r. przyjął święcenia kapłańskie. Posługiwał m.in. w Krakowie - w inspektoracie, a później także w seminarium salezjańskim i w Skawie, gdzie został aresztowany 9 lipca 1942 r. Zgłosił się do obozu na ochotnika w zamian za proboszcza Walentego Kozaka, którego Gestapo chciało zabrać za zbiegłego aspiranta do zgromadzenia. Przewieziono go do Zakopanego, następnie do Tarnowa, a później do Auschwitz.  Nieznane są dokładnie ostatnie chwile życia jego życia. Śmierć przyszła do niego we wrześniu 1942 roku w 59. roku życia, 13. -  ślubów i 8. - kapłaństwa. Należy do drugiej grupy męczenników II wojny światowej, ofiar hitleryzmu, wśród której znajdują się salezjanie. 

1 / 1

Zapisane na później

Pobieranie listy