Skrzyknęli się na portalu społecznościowym. Zakasali rękawy i zabrali się za robotę. Bo nie mogli patrzeć na brud promenad lewobrzeżnej Warszawy.
Michał Krasucki przysiadł ze znajomą na nabrzeżu. Majówka, upalna pogoda, królowa polskich rzek majestatycznie toczyła swoje wody między filarami mostu Poniatowskiego. Pięknie? – Gdyby nie rozbite butelki, kapsle, puszki po piwie na wiślanym brzegu, zdechły szczur i fetor – pewnie można by się zachwycić. Ale mnie olśniło. Bo gdzie pójdą kibice po meczu? Zapewne nad rzekę. I zobaczą to, co ja... – mówi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.