Kierowcy, którzy w czwartek w godzinach przedpołudniowych poruszali się w rejonie ulicy Terespolskiej na Pradze Południe musieli liczyć się z utrudnieniami. Wszystko przez ładunek wybuchowy.
Fałyszywy alarm
Za fałszywy alarm bombowy w gmachu sądu przy ul. Terespolskiej płacą właściciele okolicznych sklepów
Marcin Wójcik
Już po raz kolejny w tym roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi Północ i Pragi Południe odebrał informację o bombie. Tym razem miała być podłożona pod jednym z samochodów zaparkowanych przed gmachem przy ul. Terespolskiej. Natychmiast po anonimowym zgłoszeniu pojawiły się służby – straż pożarna, policja, pogotowie i saperzy, którzy sprawdzili niemal każdy z kilkudziesięciu zaparkowanych samochodów. Jak się można było spodziewać bomby nie znaleziono. Na szczęście tym razem nie trzeba było ewakuować pracowników, ale z powtarzających się fałszywych alarmów nie są zadowoleni właściciele okolicznych sklepów odzieżowych i spożywczych, którzy ponoszą straty przez zamknięcie ulicy dla ruchu. Złości nie kryją też mieszkańcy największego osiedla przy Terespolskiej. W czasie poszukiwania bomby nie mogą oni dojechać do osiedla.
W Warszawie fałszywe alarmy zdarzają się często. Najczęściej dotyczą ładunków wybuchowych w gmachach sądów i w szkołach. Bywają też alarmy w centrach handlowych. W tym roku trzeba było ewakuować 5 tys. klientów centrum handlowego „Arkadia”. Policja przeszukała budynek, ale bomby nie znaleziono. Przez jeden telefon właściciele sklepów ponieśli duże straty. Za wywołanie fałszywego alarmu bombowego grozi do 8. lat więzienia. Na drodze cywilnej o zwrot kosztów za poniesione straty mogą się także ubiegać na przykład właściciele sklepów.
js