Tak po lewej, jak i po prawej stronie Wisły, miasto oddaje kamienice przedwojennym właścicielom, a raczej ich spadkobiercom. Oddaje kamienice z ludźmi.
Pani Kowalska mieszka od pięćdziesięciu lat w dwóch pokojach z kuchnią. Płaci regularnie czynsz i woli nadpłacić niż niedopłacić. Dokłada się też do remontów, które mają na celu uratować przedwojenną kamienicę od miana „ruina”. Wiele jej nie brakuje, bo dach dziurawy, fundamenty zgrzybiałe. Mimo szerzącej się brzydoty, Kowalska nieraz okno na klatce schodowej umyje, śmieci podniesie, wulgaryzmy na ścianie zamaluje. Lubi życie estetyczne. Ale jej starań nie doceniono.
Kowalska zrozumieć nie może dlaczego ktoś po tylu latach kazał jej się wynosić z mieszkania komunalnego. Z dnia na dzień miała zostawiać ściany i sufity, które co trzy lata maluje; podłogi, które co sobotę myje; łazienkę, którą wykafelkowała za trzyletnie oszczędności. Zaistniałą sytuację pomogła jej zrozumieć sympatyczna urzędniczka z Urzędu Dzielnicy: „Pani Kowalska, pani już nic nie może zrobić, Miasto musiało oddać kamienicę właścicielowi. Proszę się nie martwić, panią też zostawiamy pod jego opieką. Już nie Miastu komorne proszę płacić, ale jemu”.
I płaciła Kowalska komorne Temu Nowemu, 450 złotych – tyle, co zawsze. Zdziwiła się, gdy Ten Nowy kazał jej płacić złotych 1000. „Poczułam się, jakby ktoś walnął mnie w pysk. A później czułam się jak szczur. Szczury nie są chciane, przepędza się je miotłą. Mnie Ten Nowy chce przepędzić głodówką, bo jak wydam 1000 złotych na czynsz, to zostanie mi 150 na życie”.
Tak po lewej, jak i po prawej stronie Wisły, miasto oddaje stare kamienice przedwojennym właścicielom, a raczej ich spadkobiercom. Oddaje kamienice z ludźmi, z tak zwaną wkładką mięsną, jak mówią sami pokrzywdzeni. Nowy właściciel chcąc oczyścić kamienicę z lokatorów, podnosi czynsz, a ci, nie mając pieniędzy, po prostu przestają płacić. Później jest komornik, eksmisja do hotelu socjalnego, jeszcze później bywa ulica, bo w Warszawie mieszkań komunalnych czy nawet socjalnych, jak na lekarstwo. Rośnie za to sprzedaż luksusowych apartamentów w wyremontowanych przedwojennych kamienicach.
Miasto od problemu ręce umywa. A pani Kowalska nie myje podłóg, żeby chociaż na wodzie zaoszczędzić i mieć na komorne.