Ponad 60 osób z całej Warszawy przyjechało do kościoła Matki Bożej Zwycięskiej na pierwsze spotkanie wdów i wdowców.
Spotkanie w konkatedrze na Kamionku rozpoczęła Msza św. odprawiona w intencji osób owdowiałych oraz ich bliskich zmarłych. Odprawił ją ks. Andrzej Dziedziul MIC, dyrektor Hospicjum Domowego Księży Marianów. Po niej wdowy i wdowcy – którzy na Kamionek zjechali z całej Warszawy – spotkali się w salce, przy herbacie i ciastkach. Trzeba było dostawiać krzesła, bo organizatorzy nie spodziewali się tak wielkiego odzewu. Na spotkanie przybyli starsi, ale też całkiem młode osoby pogrążone w żałobie. Przyszli też tacy, którzy żałobę mają już za sobą, a teraz chcą podzielić się z innymi swoimi doświadczeniami.
– To zainteresowanie pokazuje, że takie duszpasterstwo jest potrzebne – mówi Teresa Krynicka, która przed rokiem straciła męża i teraz chce pomagać innym znajdującym się w podobnej sytuacji. – Potrzebne jest miejsce, gdzie osoby w żałobie mogą porozmawiać, podzielić się swoim smutkiem, zapytać specjalistów... Wspólnota, w której poczują się zrozumiane i akceptowane. Ale także gdzie mogą otrzymać konkretną pomoc w codziennych problemach.
Zdaniem Janusza Sukiennika (od 15 lat wdowca) spotkania potrzebne są osobom nie tylko w "świeżej" żałobie, ale również tym, którzy już dawno pożegnali swoich bliskich. Śmierć męża, żony, dziecka jest przeżyciem traumatycznym, które czasami ciągnie się latami.
– Wdowieństwo jest trudnym powołaniem – mówi Janusz Sukiennik. – Człowiek, który doświadczył bliskości i miłości, ma innym wiele do zaoferowania. Z podziwem obserwuję wolontariuszy posługujących w hospicjum, którzy kiedyś sami opłakiwali bliskich, a teraz pomagają innym przejść przez żałobę.
Ks. Dziedziul mówił zebranym o codziennym "świętych obcowaniu": o pożegnaniu osoby zmarłej, przebaczeniu jej, przeproszeniu i trwającej miłości, przejawiającej się w modlitwach za zmarłego, ofiarowywaniu za niego cierpień, smutku, trudów codziennego życia.
– Czasami mamy wyrzuty sumienia, że kochaliśmy za mało, że coś nie tak zrobiliśmy, że coś zawaliliśmy – mówił ks. Dziedziul. – Samooskarżania mogą być też działaniem złego ducha, który podpowiada, że przecież mogliśmy więcej, lepiej... Te nasze niepokoje powierzmy Bogu – on uzupełni nasze niedostatki miłości.
O przeżywaniu żałoby, jej etapach, o towarzyszących jej sprzecznych emocjach mówiły psycholog Anna Putro z Hospicjum Księży Marianów oraz Anna Jędrzejowska- Pyrzyńska z Hospicjum Domowego przy ul. Ostrołęckiej 4 w Warszawie.
Kolejne spotkanie wdów i wdowców odbędzie się 8 grudnia o godz. 16. Natomiast 5 stycznia o godz. 16 najpierw zostanie odprawiona Msza św., a po niej na spotkaniu osób w żałobie z koncertem kolęd wystąpi Ewa Błoch, pieśniarka, matka trojga dzieci, od trzech lat również wdowa.