We wspomnienie męczenników wietnamskich, warto się zastanowić: jak emigrantom z Wietnamu żyje się obok nas
Ilu jest w Polsce Wietnamczyków? Badacze nie są zgodni. Jedni mówią o ok. 20 tys. - inni nawet o 50 tys. osób. Ogromna większość emigrantów wietnamskich - mieszka w Warszawie. 24 listopada przypada wspomnienie 117 męczenników wietnamskich: dla wielu Wietnamczyków, którzy są katolikami, jest to wielkie święto...
Jak się żyje emigrantom z Wietnamu w stolicy? Najczęściej zajmują się handlem, czasem też prowadzą zakłady gastronomiczne. Do Polski przyjechali w celach zarobkowych, z powodu biedy - w poszukiwaniu lepszego życia. Część z nich - katolicy - przyjeżdża do Polski, by uniknąć prześladowań religijnych: katolicy w Wietnamie doświadczają różnego rodzaju upokorzeń.
Większość z Wietnamczyków - przebywa w naszym kraju nielegalnie - bez możliwości zalegalizowania pobytu. Nie znają języka, nie są ubezpieczeni. A jednocześnie, nie sprawiają problemów - zazwyczaj nie wchodzą w konflikt z prawem. Gdy otrzymują pozwolenie na legalną pracę - sumiennie odprowadzają podatki.
Część z Wietnamczyków z Warszawy - przyjeżdża do ośrodka Migrant ojców werbistów, który znajduje się przy ul. Ostrobramskiej. Emigranci uczą się tam języka polskiego, polskiej kultury. Wietnamczykami zajmuje się też Centrum Polsko - Wietnamskie. Jednak ogromna większość emigrantów z Wietnamu, nie ma możliwości lub też świadomości, że podstawą funkcjonowania w obcym kraju, asymilacji - jest znajomość języka.
Nikoleta Broda z fundacji MaterCare, zrzeszającej katolickich ginekologów i położne, opowiada że miesięcznie, w warszawskich szpitalach położniczych, rodzi się kilkadziesiąt małych Wietnamczyków. Lub też - małych Polaków pochodzenia wietnamskiego... Ponieważ jednak, ich mamy to kobiety słabiej wykształcone, nie znające ani języka polskiego, ani angielskiego, komunikacja z nimi jako pacjentkami, jest bardzo utrudniona.
- Teoretycznie są tłumacze, którzy mogą towarzyszyć matkom przy porodzie. Jednak taka forma komunikacji z pacjentką jest bardzo trudna, bo tłumacz wkracza w moment ogromnie intymny - mówi Nikoleta Broda. - Kobiety z Wietnamu są zalęknione, przerażone sytuacją, nie potrafią odnaleźć się w polskich szpitalach. Najczęściej niestety, ich porody kończą się operacyjnie. A spowodowane jest to właśnie - blokadami komunikacyjnymi.W następstwie, dzieci Wietnamek dłużej przebywają w szpitalach: być może są słabsze, bo matki nieprawidłowo prowadziły ciążę. Być może powodowane jest to trudnymi porodami.
Aby takie sytuacji przeciwdziałać, fundacja MaterCare, wraz z Centrum Polsko - Wietnamskim, zamierza przeprowadzić szkolenia dla polskiego personelu w szpitalach. A dla matek z Wietnamu, które mieszkają w Polsce - zostanie w przyszłym roku wydana specjalna broszura dotycząca ciąży, porodu i połogu.
- Jestem pewna, że pozwoli to matkom na łagodniejsze wejście w nową rolę, a także pozwoli przełamać lęk przed asymilacją, który częściej dotyczy kobiet z Wietnamu, niż ich mężów - twierdzi Broda. - A już z pewnością, jako katolicy i gospodarze naszego kraju, musimy czuć się odpowiedzialni za małe dzieci, które rodzą się w Polsce. Te dzieci mają prawo urodzić się u nas bezpiecznie, a potem - zdrowo rosnąć.